Problemy innych

Wczoraj miałem padnięty dzień. Są takie dni. Nie byłem pobiegać, bo coś mnie w gardle drapie, poza tym, to chciałem się wreszczcie wyspać i pozbyć trochę kofeiny, wypierającej powoli inne płyny z moich żył.
Wieczorem spotkałem się z E. To moja dobra przyjaciółka, artystka. Pewnie wyglądamy czasami jak para, bo siedzimy tak blisko, albo jak wczoraj, wziąłem ją na ręce, by nad paleniskiem dużego grilla ustawionego na brzegu placu mogła ogrzać stopy. Mimo, że lato, to nocą zimno. Ale nie o to chodzi. Opowiedziała mi o tym, że spotkała swoją dawną miłość. Byli teraz razem, przez 3 tygodnie, gdy była na swojej małej wysepce, na morzu śródziemnym. Niezależnie od tego, że ma chłopaka, z którym jest od chyba dwóch lat. Stwierdziła, że kocha ich obydwu. I nie wie co dalej, bo ten "stary" jest daleko, ale czuje się bliżej niego, niż tego tutaj. Tak mi się to skojarzyło, z tym czym się tu na blogu wymieniamy.
A ja? Ja ciągle jestem trochę pokasłujący, może to tylko wymówka, bo nie chce mi się iść pobiegać ;o) Powoli lżej mi bez NB (narkotyk-B) i tyle.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!