Tęsknoty

Siedzę sobie w kafejce, przy cappuccino. Cały dzień przesiedziałem w domu, oglądając coś tam, czytając Alice Miller. Myśląc o terapii. Martwię się o NB, tęsknię trochę za NB i myślę, że jest to też tęsknota za mną samym. Potrafię zamknąć się przed światem. Ale nie jest mi wtedy dobrze. Lecz gdy się otwieram, to nie wiem czasami co z tym zrobić. Myślę sobie "nie zabiłem się, to też sukces".
Pewnie mieliście coś takiego, że martwiliście się o kogoś, jak ja o NB. Ale nie chcę mieć z nią kontaktu, bo mnie to chyba wyniszcza i za dużo kosztuje. Wtedy kręcę się w kółko i udaję, że jest dobrze, nawet, gdy nie jest dobrze, bo ona jest z kimś innym.
Za dużo wtedy zmiennych w tym równaniu i nie zawsze udaje mi się tym i moimi lękami żonglować, Więc, póki co, to szukam, samego siebie, czyli mojej przeszłości, by nie musieć przed nią uciekać. A równocześnie próbuję żyć, konfrontować się z tym, co jest, albo tak mi się wydaje ;o)

Komentarze

  1. cały świat to jedno wielkie Wydaje Mi Się...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, nie, jest jeszcze "tak Ci się wydaje?" ;o)
    ->eM może nie każde słowo jest ważne, które się napisze, jak nie każdy liść na drzewie, które z mojego okna widzę, ale ich ilość buduje jego koronę, który mi się podoba. Możesz pisać rzadko i nie codziennie, mówię tu o blogu i iść na "jakość", a możesz pisać "po prostu", i też się pewnie będzie komuś podobało. Jak mnie to drzewo, którego liście po prostu sobie są ;o) Wiadomo, jak się za dużo pisze, to istnieje szansa, że i tak tego nikt nie przeczyta ;o)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!