śnieg

Tu śnieg. Jakieś smęciarstwo w kafejce, może żeby mnie przydołować? Byłem się wspinać, trochę się mogłem wyszaleć. Moja partnerka to nawet miła dziewczyna. Widziałem K, to jakaś taka jedna, fakt, mogłem ją zapytać co robi dzisiaj wieczorem. Teraz mi to do głowy przyszło. Ale nie zapytałem i jest mi smutno, ale nie z tego powodu. Może z tego powodu, że jestem sam. Ale wydaje mi się, że lepiej czasami samemu niż plątać się w coś, od czego mi potem naprawdę cholernie źle. Nie lubię tej samotności, ale nie chciało mi się iść z ludźmi na "Weihnachtsmarkt", czyli do budek, gdzie można się grzańca napić i w nogi zimno. Może innym razem. Jutro wpada moja siostra. Ma coś załatwić, czy chce coś załatwić i będzie u mnie parę dni, to znaczy, ze dwa tygodnie. Wsio ryba. Muszę się bliżej centrum przeprowadzić, bo tracę za dużo czasu na dojazdy i poza tym, to mieszkam na końcu świata. Jakiś czas mi to pasowało, ale chyba powoli przestaje. Myślę czasami o NB, to znaczy, myśli mi się, gdy widzę kogoś o podobnych włosach, ustach, czy uśmiechu. Ale, tak to jest z uczuciami, to, że się je ma, nie zmienia, że rzeczywistość jest taka, jaka jest. Może czas, by coś normalnego znaleźć. Dzisiaj musiałem coś w domu zrobić, i sam ten fakt powodował u mnie lęk. Ale znam moje lęki lepiej. Robi mi się gorąco, to otwieram okna na oścież, napiję się kawy, bo podwyższony poziom adrenaliny powoduje, że jestem "odważniejszy". Tak właśnie myślałem, że nie boję się iść nocą przez park, ale boję się odezwać do dziewczyny, która mi się podoba. To znaczy, czasami potrafię się odezwać, nawet często, ale nie udaje mi się jej do łóżka zaciągnąć. Szkoda, że z moją współmieszkanką nic nie wyszło. Czuję się trochę tak, jakby sam siebie zawiódł. Ale za to w pracy w miarę idzie. Siedzę tam chętnie, choć czasami też robi mi się gorąco, gdy mi coś nie wychodzi, albo ludzie zaczynają mnie złościć, gdy piję za dużo kawy i za mało innych płynów. Wtedy mam ochotę na kogoś nawrzeszczeć. Gdy mi smutno, lub gdy boję się w domu, to mam ochotę do jakiejś dziewczyny napisać. Ale czasami zależy mi na takich, które mnie olewają, a jak im na mnie zależy, to mnie nie zależy tak na nich. Smutek, ale smutek jest lepszy od tego paraliżującego i obezwładniającego lęku. Tych fal, które powodują, że się gubię, że popełniam głupie błędy, że pozwalam, by mnie raniono. I tak, że przeżyłem, że się gdzieś tam po drodze nie zabiłem.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!