Inne

I okazało się, że L nas wszystkich zaprosiła. 5 osób. Pożyczyła ode mnie pieniądze, bo dostanie wypłatę dopiero 15-go. Ona tak żyje trochę z dnia na dzień. Zupełnie inaczej niż ja. Ja żyję, może też z dnia na dzień, ale ... Czym się różnimy? Tym, że ona się częściej śmieje? Coś czuję stres w sobie. Nie pisałem już dawno do NB, ani do nikogo innego, kto we mnie flash-backi wywołuje.
Ale mimo wszystko jestem zestresowany, czuję to po aftach, to u mnie oznaka stresu. Przez głupie kolano nie chodzę za często biegać, a wspinać mi się dzisiaj nie chciało iść, bo wczoraj coś przemarzłem.
Mimo wszystko wydaje mi się, że łatwiej mi jest w pewien sposób, w porównaniu do tego, jak było kiedyś. Może dlatego, że wierzę, że mi "terapia" pomaga. Łatwiej mi się z L rozmawia, bo też już chyba w sumie nic od niej w tym momencie nie chcę. I tak uważam, że dobrze się dogadujemy, nie gra mi ona specjalnie na nerwach.
Co mnie tak oszałamia, co mi tak siedzi w głowie. Lęk przeszłości. Dlatego wracam do niej, starając się równocześnie żyć teraźniejszością, nie popadając w panikę, że coś nie tak robię, że wszystko się zawali. Boję się, że wyląduję gdzieś, w takim miejscu jak kiedyś. Myślę, że to jednak spory wpływ na mnie miało, fakt, że żyłem latami w lęku, w domu. Gdy inni uznają dom za coś ciepłego, bezpiecznego, dla mnie był on miejscem pełnym niepokoju i cieszyłem się na wakacje, gdy byłem od niego z daleka.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!