Niebezpiecznie śliczna dziewczyna

Poszedłem kupić prezent dla L, ma urodziny pojutrze. Kupiłem jej książkę i poprosiłem o zapakowanie. Pakowała mi ją śliczna dziewczyna. Krótkie jasne włosy, o kolorze lnu, niebieskie oczy, szczupła, po prostu. Może nie była aż taka cudowna, ale zapytała mnie o mój akcent, bo myślała, że jestem Anglikiem, albo jakimś innym Holendrem. Sama była z Południowej Afryki, jak się po chwili okazało, ale przyjechała tu, jak miała 11 lat. Porozmawialiśmy chwilę, bo jej ojciec pochodził z Polski, ale ja się trochę zaciąłem. Za ładna była, zacząłem się chyba peszyć. Coś się dzisiaj kobiety do mnie uśmiechały, może byłem rozczochrany po basenie, może miałem nieprzytomny trochę wzrok. Teraz mi chodzi po głowie ta jasnowłosa. Ale wiem, że jest niebezpieczna. Mógłbym się znowu nieszczęśliwie zadurzyć, a nie mam coś ochoty na ból. NB się nie odzywa i dobrze, że tak jest. Ta z księgarni miała coś w sobie, może to, że ze mną flirtowała? Ale jutro już pewnie o niej nie będę pamiętał, tak jak teraz, to jak zobaczyć ładnego motyla na łące. Można się zachwycić widokiem i pełnią barw. Pełnią, to słówko wpadło mi do głowy, bo akurat pełnia księżyca. Ciekawie jest obserwować, co się ze mną dzieje, gdy widzę ładną, inteligentną, albo po prostu może miłą dziewczynę.
Przyszedłem tu do kafejki, bo nie chciałem siedzieć w domu, jak wczoraj. Miło się pływało koło tej "starej" znajomej z basenu. Nawet sobie pomachaliśmy na pożegnanie. Lęk. Boję się bólu? A może po prostu nie mam na niego ochoty. Ta z księgarni przypominała mi moją była dziewczynę, tą która pojechała do innego kraju. Nie było mi wtedy tak żał. Ale wtedy byłem trochę inny, chyba.
A może przypominała mi trochę moją mamę? Podświadomie, nie wiem.
Pamiętam, jak liczyłem dni, by do NB, albo AU nie napisać. Ile mnie to wszystko kosztowało. Ale tu nie o to chodzi. No to o co?
Teraz, po pół godzinie, zanika obraz tej z księgarni. Tu też siedzi gdzieś inna ładna. Ja się wspinam z dziewczynami, siedzę w kafejce z dziewczynami. A nawet jak z nimi jestem, to nie zmienia to faktu, że muszę znaleźć swój spokój, nawet bez nich. I dla niektórych dodam, że seks nie pomaga, to inny narkotyk ;) na chwilę jest lepiej. Pisanie chyba pomaga i robienie czegoś. Chyba.
--- chwilę potem, przy espresso
Muzyka Jacksona, pamiętam, jak jechałem wzdłuż brzegu morza, ciężko
zakochany, w jakiejś Hiszpance. Fale zalewały czasami drogę, gdy
były wyższe. Trzeba było wtedy okna zamykać, by się do środka
nie nalało. Byłem zagubiony, jechałem nocą, w sumie donikąd.
Wracałem do swojego pokoju w mieszkaniu z marmurami. Marmurową
posadzką, umywalką, blatem w kuchni. Nie mam już na to ochoty, na cierpienie bez sensu, ale
ta z księgarnie coś może we mnie obudziła i mam ochotę trochę pisać o
przeszłości. Nie wiem. Ile razy fale zalewały mi twarz w czasie
surfowaniu, ale nie pytałem się po co, dlaczego, wściekałem się,
czasami nie dawałem rady, wychodziłem zły, by za chwilą znowu
próbować się przebić przez off-shore. A jeśli nie tego dnia, to
następnego. Ale nie pytałem się dlaczego to robię, to był po
prostu kawałek mojego życia. I akurat weszła inna, dosiadając się
do grupy, przypomina mi trochę NB. Miłe to uczucie, lekkiej
euforii. Pewnie przyjdzie też lekki upadek, ale to jak surfowanie na
małych falach. Nawet jak nic z tego nie wychodzi, to nie oberwie się
deską w głowę, jak się spadnie z załamującej się fali.
----
Obserwuję twarze ludzi tutaj, czasami przez moment. Czy boję się zagadać?
Czasami chyba zagaduję, ale potem, gdzieś na początku, albo
czasami w połowie, gdzieś się gubię, sam nie wiedząc dlaczego. W
reportażu o chorej na AIDS przeczytałem, że przestała się ona na
chwilę bać kogoś zagadać. Bo czego tu się bać? Ja się nie tyle
co boję, ale nie jestem swobodny, gdy ktoś mi się podoba. To nic
nowego, czy dziwnego, tyle osób to ma. Więc o co chodzi? Tyle osób
boi się robić proste rzeczy? Może nie nazywają tego lękiem? Coś
się tu pełno zrobiło, jak w kawałku muzyki, raz jest głośniej,
raz ciszej, jakby niewidzialny dyrygent kierował tym, przy którym
stoliku ma być głośniej, przy którym ciszej, pałeczką wskazywał
na grupkę, który ma wybuchnąć śmiechem, albo ruchami dłoni inny
stolik uciszał. Gdzieniegdzie solo, wysoki głos kobiecy, lub bas,
jakiegoś faceta. Koncert na 5 stolików.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!