Pająk

NB (narkotyk-B) mi na moje smsy nie odpowiedziała. To znaczy, napisała,
że je czyta. Każda godzina w której nie piszę do niej, to wygrana
godzina, albo tak mi się wydaje. A właśnie do niej napisałem ;o)
Nie chcę być zależny od narkotyków. Wczoraj wpadłem jakoś na
„Nirvanę” w internecie. Kurt Cobain, gdzieś wpadło mi w oko
zdanie o jego liście pożegnalnym i poczytałem o nim. Miał podobno
osobowość borderline,
czyli osobowość "z pogranicza", a dokładniej mówiąc,
to spieprzone dzieciństwo. Ale borderline lepiej brzmi, bo to on
taki był, a nie jego tak ukształtowano ;o) i tyle. Łatwiej
powiedzieć „facet był trochę popieprzony”, niż „miał
h...wych rodziców (albo dzieciństwo)”.
Dałem
wczoraj trochę Shiatsu kumpelce, tej z plecami pogiętymi od
noszenia dziecka. Lepiej jej jest, ale mnie się trochę w głowie
kręciło chwilę potem. Ciekawe. Dzisiaj mam się wspinać z NA
(narkotyk-A). Piszę do niej bajkę, posyłam jej mailem kawałek po
kawałku. Nie za bardzo mi się podoba to co piszę, ale, chcę to po
prostu napisać, czy skończyć, niezależnie od tego po co i
dlaczego.

----- PTSD
Znalazłem przedwczoraj pająka. Leżał u mnie w pokoju gościnnym, na
żółtym dywanie. W sumie, to był to tylko jego pancerz po
linieniu. Boję się pająków, nie tych małych, ale tych większych,
włochatych. Nie uciekam przed nimi, ale nie lubię ich. Pamiętam,
jak kiedyś oberwałem od ojca zrolowaną gazetą po głowie, bo się
pająka wystraszyłem. Wskoczył do pokoju przez przejściowe drzwi i
chyba mnie nieźle przestraszył, to znaczy, ojciec, a nie pająk.
Pamiętam to do dzisiaj, chociaż bez szczegółów. Ja pewnie
zakrzyczałem „pająk, pająk” zapominając, żeby mordę w kubeł
trzymać, jak ojciec jest w domu. Co się z tym pająkiem stało, nie
pamiętam. Pamiętam, że oberwałem za to, że się go wystraszyłem,
pająka, tym razem, nie ojca. W każdym razie wziąłem teraz ten odwłok
za jedną z długich nóg delikatnie w palce i poczułem ciśnienie
wkoło głowy. Jak niewidzialna obręcz. Miałem to już wcześniej,
tyle razy, teraz wiem, co to jest. Lęk. Teraz leży on pod oknem w
kuchni a ja go biorę za jedną z jego długich i delikatnych nóg i
zastanawiam się, gdzie jest ten osobnik, który w pancerzu siedział.
Czasami lubię nawet pająki, bo to jednak towarzystwo. Szczególnie
lubię te małe, zwinne, na długich nitkach, wędrujące wiosną i
jesienią.

Komentarze

  1. Ja nie rozumiem, jak Ty z tym żyjesz. Z tym byciem obok kogoś, ale jakby za szybą. Przecież to tak wyniszcza, tyle siły się traci...

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami jest się bardzo blisko, że bliżej się nie da. Jest lepiej niż kiedyś, ale nie ja jeden mam taki problem. Ja przeżyłem i się nie zabiłem ;o) inni nie. Człowiek rozwija wrażliwość, triki, jest może trochę inny. Najtrudniej to zrozumieć, że można coś zmienić. Gdy się coś zaczyna zmieniać, to łatwiej :o) Resztę może opiszę w następnej notatce :o)

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisz proszę, z chęcią zrozumiem. (Mam nadzieję, że nie jestem zbyt ciekawska.)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie jesteś zbyt ciekawska, możesz być królikiem doświadczalnym ;o) okaże się, czy potrafię to tak opisać, żeby się dało zrozumieć, o ile Cię to ciekawi. Może potrzeba na to wiele notatek, ale, ja lubię pisać ;o) Zadawaj po prostu pytania, to łatwiej będzie może wyjaśnić to, czego nie rozumiesz.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!