Doliny emocji

Wczoraj wieczorem, jak leżałem w łóżku, coś mi jakby mignęło, koło drzwi balkonowych, chowając się za kotary, takie, z pasków, coś w rodzaju żaluzji. Nie byłem pewny, tak do końca, więc wstałem i odsłoniłem powoli te zasłony, używając do tego rakietki, bo nigdy nie wiadomo, czy człowieka coś tu nie użre. Drzwi balkonowe są przesuwane, były otwarte, tylko siatka zasłaniała ich połowę. Na szybie siedział duży pająk, taki, z nogami na parę centymetrów. Nie był to ten chudy, ale też nie aż tak super włochaty. Odsłoniłem trochę siatkę, bo chciałem go wyrzucić, ale zniknął. Te zwierzaki tutaj, to umieją znikać, podobnie jak gekon, parę dni temu.
Jak zasypiałem, to miałem oczywiście wrażenie, że łazi mi po twarzy.

Dzisiaj rano rozglądałem się za tym stworem, ale nigdzie go nie było. Odsunąłem siatkę, a tam na dole była mała jaszczurka, albo inny gekon. Popatrzyła na mnie z wyrzutem i uciekła na balkon. Więc może to ona była wieczorem w pokoju, a nie ten pająk. Tu jaszczurkami, czy gekonami w mieszkaniu, to nikt się nie przejmuje. Powiedziałem komuś, że u mnie lata gekon, to usłyszałem "a, u mnie też, taki mały biały. One wchodzą czasami przez klimatyzację". Okazało się, że zjadają jakieś insekty, które się do mieszkania zaplątają, więc są moim przyjacielem.
Trochę uważać czasami warto, bo jak wspominałem, A o mało nie nadepnęła na pytona, a B, który był się wspinać, mówił, że w szczelinie, w połowie drogi siedział jakiś jadowity wąż. B raczej na takie tematy nie żartuje. Też myślałem, że węże, to raczej uciekają, ale nie zawsze.

Rano budzę się przeważnie niespokojny. Coś mi mówi "musisz szukać pracy", albo "jak nie pracujesz, to tracisz kasę", czy po prostu czuję niepokój, ot, tak sobie. Dochodzi do tego smutek, że jestem sam. Takie to, poranne uczucia. Tyle, że idę potem do klubu i jak poćwiczę, to mi trochę lepiej. Dzisiaj najpierw squash z A, potem jakieś brzuszki, a potem "body combat". To ostatnie bardzo fajne, choć squash też mi się powoli zaczyna podobać.

Rano czuję też smutek. Mój terapeuta, przed laty, na zarzut, że mi z lękami nie pomógł, powiedział, że chciał się do nich przez smutek dobrać. Aha, akurat. Ale smutek jest może łatwiejszy do pojęcia. Gdy pomyślę, ile razy leżałem w łóżku, czekając, aż mama przyjdzie powiedzieć dobranoc. Sam bym nie wyszedł z pokoju, gdy stary był w domu. Ona też nie przysiadła na parę minut, bo stary był w domu. Albo, może to czasami jakaś wymówka była. Trudno to wszystko wyczuć, moje dzieciństwo jest emocjonalnie zupełnie pomieszane.
Nie wiem dokąd idę, ale próbuję walczyć z lękami, które odganiają mnie od realizacji mojej listy, czasami prostych rzeczy do zrobienia. Czuję się sam. Ale nawet, gdy czuję pustkę i bezradność, to mówię sobie, że to jakaś wyuczona reakcja emocjonalna, którą trzeba zmienić. Z lękami trochę gorzej, działają bardziej incognito.

Komentarze

  1. Te gekony i pająki to jakaś kompletna abstrakcja! Jeszcze gekona bym przełknęła, ale tego pająka na kilka centymetrów???? Nie poszłabym spać, póki bym dziada nie wypłoszyła lub nie zamknęła w słoiku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta, normalnie, to bym też tak zrobił, z tym pająkiem, ale on zniknął gdzieś. Podejrzewam, że jednak był na zewnątrz, cholera go wie. Ja tylko czasami w nocy sprawdzam, czy jakiegoś węża nie mam w muszli klozetowej, bo to nigdy nic nie wiadomo. Znaczy, zapalam światło ;)
    Gekona widziałem wczoraj na zewnątrz. Parę jaszczurek też ;) Gekon jest fajny, jak z filmów rysunkowych ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. powiem Ci, że taki wąz w muszli klozetowej... nie daj Boże siedzieć na takiej muszli dłużej... To ze strachu mogą się wszystkie zwieracze zaciskać ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja zawsze myślałem, że ze strachu, to zwieracze puszczają ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!