Łydka

 Już od paru dni jestem trochę połamany, bo codziennie trochę sportu uprawiam, chociaż, we wtorek była to tylko joga, więc nie sport. Wczoraj byłem na paletkach, gdzie więcej ćwiczyłem, więc poszło mi trochę w nogi. Dzisiaj ćwiczyłem sobie jedną drogę, na ściance, gdzie trzeba było dojść do ściany na jednej nodze, stojąc oczywiście na palcach, na jakimś takim poziomym, okrągłym, dosyć gładkim stopniu. Po tym, jak spróbowałem to może z 10 razy, coś mnie nagle zabolało w łydce. No i tyle, zobaczymy, ile to potrwa.

Tyle że z pisaniem książki idzie jakoś minimalnie lepiej. Chciałbym już to skończyć albo znaleźć robotę, bo widok niknącej kasy z konta wcale mi się nie podoba. Z drugiej strony to traktuję pisanie jako formę walki, może nawet terapii, bo od lat chciałem coś napisać, ale nie umiałem się zebrać. Zobaczymy, ile to jeszcze potrwa. 

Podwyżki cen dosłownie wszędzie, od czynszu, przez kluby sportowe, nawet w sklepach chyba migdały i orzechy laskowe podrożały. Reszty nie wiem, bo ceny i tak skaczą.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!