Za powoli i dobra sauna

 Coś dzisiaj dzień do tyłu. Już po nowym roku, czyli Sylwestrze. Siedziałem w domu, bo nigdzie mi się nie chciało iść.

Wczoraj byłem na paletkach, masakra, grałem z kumplem i przegraliśmy prawie wszystko. Zamiast trochę uderzenia poćwiczyć, to graliśmy jak ćmoki. Tym bardziej, że on wczoraj po raz pierwszy od dwóch miesięcy był wingen, czyli z takim skrzydłem na "foil" surfował. Robił to na morzu północnym, upału tam nie było. Wiem jak jest, jak się czegoś przez dwa miesiące nie robiło. Do tego wingen trzeba też trochę wysiłku. Wiadomo, koordynacja mu siadała, ale i tak strasznie mnie to sfrustrowało, taka młocka bez sensu. Lubię sobie poćwiczyć, ale dałem się wciągnąć w te gry. Czym się człowiek nie przejmuje.

Tu słońce wyszło, idę niedługo do sklepu, bo nie chce mi się pisać, tym bardziej, że to pisanie strasznie powoli idzie i wydaje się być bez sensu. Tyle, że tak sobie postanowiłem i tak to ciągnę, już od roku, z mniejszym niż większym sukcesem. 

W zeszłym roku byłem w styczniu w Australii, tam też było tak sobie. Muszę skończyć pisanie tej książki, żeby mieć wreszcie spokój. Tyle, że może potrzebuję jeszcze pięciu lat na to?

Byłem w saunie we wtorek i było po prostu świetnie. Najpierw trochę na siłowni, potem joga, a potem wygrzewanie się w saunie, w której na koniec sam byłem.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!