Stres w plecy
Zgubiłem telefon. Złości mnie to, smuci, złości, po raz drugi, bo miałem tam sporo rzeczy na nim, a ostatni backup robiłem 2 miesiące temu. Telefon oczywiście się nie znalazł, ktoś go pewnie od razu zwinął. Gdy próbowałem dzwonić na ten numer, to nie odpowiadał.
Z drugiej strony, to myślę, że ostatnio za bardzo uciekałem w sport. Wczoraj przegiąłem i w drugiej turze paletek, po przerwie, nie rozgrzałem się. Coś zabolało w stawie skokowym. Rano poczułem więcej, potem ścianka, trudne drogi, męczyłem się z jakimiś 7-kami, czy 8-kami. Potem kawa u mnie z J, a potem bieg na kolejkę, by zdążyć do kina. Wtedy mi pewnie wyleciał, ten głupi telefon.
Za dużo ostatnio uciekałem, trenując, czując, że mnie już od tego plecy zaczynają boleć. Więc czasami myślę sobie, że taki krótki przystanek, strata czegoś materialnego, lekko rozwalona noga, lepsze od rozwalonych pleców. Więc jutro chyba nie pójdę na mój ulubiony trening, bo z tą kostką, to z czym do ludzi. Zobaczę, jak będzie rano.
Coś ostatnio mi smutnawo, może to też ta pogoda, gdy bardziej kogoś ciepłego brakuje. Może to problemy z zębami.
Jak to zwykle bywa, łatwiej nas smucą rzeczy, mnie, niż cieszą pozytywne. Dałem C, tej ładnej, ze ścianki, drobny prezent pourodzinowy. Spotkałem na ściance K. Ona działa na mnie, ma coś w sobie. A w dodatku jest chyba bardzo seksy.
Idę lepiej spać, boli mnie tak kostka. Mam nauczkę, że się nie rozgrzałem. Muszę chyba trochę zwolnić, bo już się do tego przyzwyczaiłem, że w sumie, to uprawiam sport codziennie. Czasami moje ciało mówi "stop". Tym bardziej, że jak człowiek przemęczony, to nie widać efektów treningu.
Z drugiej strony, to myślę, że ostatnio za bardzo uciekałem w sport. Wczoraj przegiąłem i w drugiej turze paletek, po przerwie, nie rozgrzałem się. Coś zabolało w stawie skokowym. Rano poczułem więcej, potem ścianka, trudne drogi, męczyłem się z jakimiś 7-kami, czy 8-kami. Potem kawa u mnie z J, a potem bieg na kolejkę, by zdążyć do kina. Wtedy mi pewnie wyleciał, ten głupi telefon.
Za dużo ostatnio uciekałem, trenując, czując, że mnie już od tego plecy zaczynają boleć. Więc czasami myślę sobie, że taki krótki przystanek, strata czegoś materialnego, lekko rozwalona noga, lepsze od rozwalonych pleców. Więc jutro chyba nie pójdę na mój ulubiony trening, bo z tą kostką, to z czym do ludzi. Zobaczę, jak będzie rano.
Coś ostatnio mi smutnawo, może to też ta pogoda, gdy bardziej kogoś ciepłego brakuje. Może to problemy z zębami.
Jak to zwykle bywa, łatwiej nas smucą rzeczy, mnie, niż cieszą pozytywne. Dałem C, tej ładnej, ze ścianki, drobny prezent pourodzinowy. Spotkałem na ściance K. Ona działa na mnie, ma coś w sobie. A w dodatku jest chyba bardzo seksy.
Idę lepiej spać, boli mnie tak kostka. Mam nauczkę, że się nie rozgrzałem. Muszę chyba trochę zwolnić, bo już się do tego przyzwyczaiłem, że w sumie, to uprawiam sport codziennie. Czasami moje ciało mówi "stop". Tym bardziej, że jak człowiek przemęczony, to nie widać efektów treningu.
Umarłabym bez telefonu. Na bank;)
OdpowiedzUsuńLepiej uciekać w sport, niż... niż właśnie... Jest tyle gorszych rzeczy, w które można uciec.
pozdrawiam:)
Ano, jest tyle gorszych rzeczy, choć wiadomo, wolałbym nie uciekać.
OdpowiedzUsuńPo jednym dniu już mi lepiej bez smart-phonu, ale mam oczywiście inną komórkę, z tym samym numerem, tyle, że nie jest ona "smart", tak, że telefon mam ;)
Waż,e że jest telefon. Chociaż odkąd mam smarta, to nie wyobrażam sobie, żebym nie miała dostępu do fejsa czy blogu ;)
OdpowiedzUsuńkażdy z nas gdzies tam ucieka od czasu do czasu. Trzeba uciec, żeby nie zwariować.
Myślę, że są ucieczki i ucieczki. Takie normalne, i inne, jak na przykład w alkohol, cięcie się, samobójstwa. Moje ucieczki nie są "normalne", ale, jak piszę, próbuję z nimi walczyć, z mniejszym, czy większym sukcesem. I tak się cieszę, że już tak nie uciekam w myśli o śmierci ;) Zawsze coś ;)
OdpowiedzUsuńAle, z drugiej strony, to uciekam trochę codziennie, może, żeby nie zwariować, albo nie zwariować jeszcze bardziej ;)
Ano, bez smarta to mnie też jest ciężko, tym bardziej, że miałem trochę danych na tym zgubionym telefonie. Ale, zamówiłem już nowego :)
Zima to już taki czas...
OdpowiedzUsuńCzas głębszych refleksji. A także melancholii...
Prezent dla C. Więc jednak nie jest u Ciebie tak źle w relacjach z kobietami :)
Mam nadzieję, że chwila odpoczynku dobrze Ci zrobi. Naprawdę przyda Ci się :)
Pozdrawiam
Hej! A na czym byłeś w kinie?
OdpowiedzUsuńJa zauważam, że od długiego czasu nie nachodzi mnie smutek bez powodu. Kiedyś tak miałam, że po prostu budziłam się rano i nie wiadomo dlaczego czułam się smutna i przygnębiona. Teraz już tak nie mam!:) bardzo się z tego cieszę.
Przyczyniła się do tego poprawa relacji z sąsiadami i przywiązanie do psa. Czuję się otoczona życzliwością i dlatego bardziej radosna.
Ano, zima to także czas melancholii, chyba, że mieszka się w górach ;) Czy to czas głębszych refleksji, może też.
OdpowiedzUsuńCo znaczy, że nie jest ze mną tak źle w relacjach z kobietami? Mam jakieś kontakty, jak na przykład dzisiaj śniadanie z JG, ale są to kontakty raczej koleżeńsko przyjacielskie, niż jakieś inne.
Pozdrawiam
Byłem na "Dzień Kobiet". Potem była rozmowa aktorki z publicznością.
OdpowiedzUsuńAno, pies chyba dobrze robi, wiem, bo sam miałem czas, że psy były w domu :)
Wesołych Świąt! :))
OdpowiedzUsuńJak je spędzisz? Życzę Ci, żeby było miło i prxyjemnie.
Hej, męczyłeś się z trasami 6-7 ? mistrzu ja nie wiedziałem że taki mocny jesteś w spinaczce ;) mieszkam blisko jury Krakowsko-Częstochowskiej i czasami bywam na skałkach ale drogi o stopniu trudności 4 to dla mnie za dużo, wykurujesz się i będzie dobrze ;) pozdrawiam i życzę wesołych świąt a nawet każdego dnia wesołego w świątecznym nastroju ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę wesołych świąt :)!!
OdpowiedzUsuńDziękuję, wzajemnie :)
OdpowiedzUsuńIdę do kościoła, z kumplem, bo tam będą znajome z paletek. Potem idziemy pochodzić i na billarda, czyli typowe święta w Hamburgu ;) Nie, no, żartuję, że typowe, ale salony bilardowe są otwarte ;)
Dziękuję za życzenia.
OdpowiedzUsuńMęczę to się ostatnio z 7-8, czyli VII-VIII UIAA, nie mylić z polską skalą. Wspinaczka w hali to co innego, bo dużo łatwiejsza, moim zdaniem. Jak byłem w Australii, to siadałem na niektórych VI, ale to raczej takich, które z samych szczelin (rysów) się składały. Ogólnie, to jak jest wyślizgana IV, to jest czasami jak VI. VI-ki są czasami łatwiejsze, niż się wydaje, bo jak nie są wyślizgane, to chwyty i stopnie są lepsze. :)
życzę miłych, radosnych i pogodnych świąt ! :)
Dziękuję ! Również wesołych świąt! :)
OdpowiedzUsuń