4% ssaków lądowych to dzikie zwierzęta, reszta to ludzie i bydło.

Wiedziałem, że zwierząt hodowlanych jest więcej niż dzikich zwierząt. Wiadomo, gdzie człowiek nie wyjedzie gdzieś poza miasto, to wiele więcej stajni, czy stodół, niż dzikich zwierząt. żeby te zwierzęta hodowlane wyżywić, trzeba sporo żarcia, czy to siano, czy może mączka, powstała ze zmielenia odpadów z rzeźni, bo czymś takim też się karmi. Nie wspomnę o soi, produkowanej na terenach byłych lasów Amazońskich.
To brzmi może trochę katastroficznie i przesadzenie, wiadomo, niewygodnie, jak wiele innych rzeczy. Sam też o pewnych sprawach nie chcę wiedzieć.
Co mnie jednak trochę za każdym razem szokuje, bo szybko potem o tym zapominam, jest fakt, że ssaków lądowych, tych dzikich, jest tylko 4%. Bo wiadomo, gdzie miały by się one chować, sarny, dziki, czy inne, choćby myszy. Dane mówię, że ludzie stanowią 36% masy ssaków lądowych. Reszta tej masy, czyli 60%, to zwierzęta hodowane przez ludzi. To znaczy, człowiek z czeladką stanowią 96% masy ssaków lądowych. Bardzo naturalne to się wydaje, tym bardziej, że co roku ileś tam tych milionów ludzi przybywa, szczególnie w Afryce i Azji. Dzięki lekom udało się zahamować wczesną umieralność dzieci, dzięki pomocy żywnościowej mogą te dzieci przeżyć. Dzięki pomocy finansowej mogą sobie kacykowie i prezydenci drogie auta kupować i parę żon, samolotów czy kochanek fundować.
Nie zastanawiam się nad sensem tego, bo uważam, że człek jest nieźle sterowany instynktami, choć sobie pewnie z tego nie zdaje sprawy, gdy goni za pieniądzem, czy bezpośrednio za obiektem seksualnym, albo obiektem podwyższającym jego znaczenie w hierarchii społecznej, co ułatwia dostęp do obiektów seksualnych i dodaje poczucie bezpieczeństwa. Nie mówię, że wszyscy tak robią, w takim samym stopniu. Niektórzy to olewają i uznawani są za dziwaków.

Może się teraz ludzie więcej na ten temat w szkołach uczą, na temat odżywiania, czy ochrony środowiska, albo różnych zależności. Wiadomo, niektórzy uważają, że w szkole się człowiek nic nie nauczy, w sensie robienia businessu, a chemia, czy fizyka, po co to komu, jeszcze by na koniec pewne rzeczy zrozumiał. Do Afryki też prościej ryżu czy chleba posłać, niż ich nauczyć czegoś, tym bardziej, że ichnym politykom na rozumnych wyborcach nie zależy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!