Niedzielny ból głowy

Wczoraj mnie coś kolano bolało, dobra wymówka, żeby siedzieć w domu. Więc nie wystawiłem nosa za drzwi, tyle, że mnie pod wieczór głowa zaczęła boleć. Myślę, że to coś w rodzaju migreny, takie, że jak człowiek zacznie się szybciej ruszać, czyli ciśnienie podskoczy, to jest gorzej i zaczyna trochę mdlić. Więc starałem się specjalnie nie podskakiwać, raczej siedzieć, niż leżeć.
Nie wiem skąd się te bóle głowy biorą, ale zdarzają się one raczej tylko w niedzielę. Nie wiem, czy to stres, czy może za mało płynu wypiłem, bo w sobotę byłem na sporcie i w saunie.
Przypomniało mi się, że takie bóle miewałem jak chodziłem do liceum. Bieganie wtedy pomagało, więc może to jednak stres? Czytałem trochę tą książkę o PTSD, to też czasami działa, bo odzywają się jakieś wspomnienia.
Na wszelki wypadek wypiłem z litr wody i poszedłem normalnie spać. Rano obudziłem się trochę do tyłu, bo w nocy mój organizm stwierdził, że to jednak za dużo płynu i parę razy mnie do łazienki pokierował.
Ciekawe w sumie, z tym bólem głowy.
Co pozytywne, to fakt, że siadłem w drugim pokoju, ze zgaszonym światłem, spokojną muzyką i ponaciągałem się trochę. Muszę to częściej robić, bo coś mi się sztywne ścięgna i mięśnie robią.

W tej książce o PTSD był przykład jakiegoś lekarza, która jak wiele innych uważał, że zwalanie winy za swoje problemy na rodziców, czy społeczeństwo, jest oczywiście bez sensu.
Myślę, że to dwie różne rzeczy, zwalanie winy, a uznanie faktu, że przeszłość ma taki a nie inny wpływ. To trochę jak z naturą, nie wygra się z nią, ale można próbować zrozumieć jej zasady.
Mnie na przykład nie chodzi o to, żebym zwalał winę na moich poj..nych rodziców, bo byli oni jacy byli, jeden psychopata, drugie słabe popychadło. Byli jacy byli, tak, jaka huragan, czy trzęsienie ziemi. Zdarza się, rodziców się nie wybiera. Z drugiej strony wiedząc skąd się jakieś problemy biorą czasami łatwiej zrozumieć ich mechanizm działania. To przydaje się w poszukiwaniu rozwiązania.
Stwierdzenie - jestem porąbany - nie wnosi nic do walki z problemem, bo nie jest to jakiś konkretny opis problemu. PTSD, czy bipolar, albo jakieś takie, to już jakaś wskazówka, że niektóre mechanizmy w głowie, najczęściej wyuczone schematy reakcji, są nieadekwatne do sytuacji rzeczywistej.

W każdym razie, teraz też mnie coś tam minimalnie ćmi i jestem trochę dziwny. Wiem, że miewałem już coś takiego, zarówno wtedy, gdy mnie jakaś grypa łapała, ale także wtedy, gdy miałem za dużo stresu, albo za bardzo wracałem myślami do przeszłości.

Komentarze

  1. A co to za muzyka? (ta spokojna w ciemnym pokoju)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To akurat było Cafe del Mar, bo mam na CDs ;)

      Usuń
    2. Hmmm, muszę w Google wpisać bo nie wiem co to.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!