Przepłynąć kawałek

No i tyle, wiele rzeczy jest relatywnych. Czasami myślę o tym pływaku, który codziennie, czasami 12 godzin dziennie, płynął, w zimnej wodzie, obcierając sobie skórę, znosząc jakieś meduzy ma twarzy, czy inne żyjątka. Płynął wkoło Anglii, przez około 150 dni. Przy tym nie schodził na ląd, tylko mieszkał na małej łódce. Skończył w listopadzie, więc pogodę miał nie zawsze jak na wyspach kanaryjskich. Potrafię sobie wyobrazić jak to jest, wchodzić do mokrej pianki, a potem do zimnej wody. Pamiętam to z surfu na Atlantyku. Tyle, żeby robić to codziennie i potem płynąć parę godzin dziennie, to jednak zupełnie inna półka. On często płynął 6 godzin, potem robił 6 godzin przerwy i znowu, 6 godzin pływania. Dzień, czy noc.
Ross Edgley
Co mnie zainteresowało, to jego podejście. W video blogach nie narzekał, bo powiedział parę razy otwarcie, że nikt go to tego nie zmusza, to jego dobrowolny wybór, może w każdym momencie przerwać, więc co mu tu narzekać. Szuka granic i je znajduje.
Powiedział, że po prostu trzeba się przyzwyczaić do tego, że jest niewygodnie, czy trudno. Nie ma co czekać, jak w triatlonie, że to się zaraz, czy za parę godzin skończy. On to robił miesiącami, więc na takim czymś, to by daleko nie  zajechał. Po prostu trzeba się pogodzić z sytuacją jaka jest, tym, czego się nie da zmienić i robić swoje.
Tak mi się to kojarzy z moimi lękami. Mam je, przeszkadzają mi, są niewygodne, ale w sumie, to co z tego. Jest jak jest. Muszę próbować robić swoje. Oczywiście, walczyć o to, by iść dalej, ale też nie czekać, że to się jakoś magicznie skończy i nagle będzie mi łatwiej.
I tak uważam, że jest mi lepiej niż kiedyś. Czasami, gdy leżę w łóżku, rano, czy wieczorem, myślę sobie przez moment, że wiele rzeczy nie jest tak, jakby powinny być. Jestem sam, niepozbierany i w ogóle. Ale zaraz potem przychodzi mi do głowy, że było mi dużo gorzej. Bywały dni, miesiące, lata, gdy codziennie myślałem o samobójstwie. Teraz, nawet szkoda by mi może było umierać. Po prostu nie jest mi już tak źle, z tego, czy innego powodu. Tyle, że pracuję nad tym, żeby nie było gorzej. Staram się codziennie przepłynąć jakiś tam kawałek, nie zastanawiając się za każdą minutą, czy to co robię ma sens. Po prostu coś tam próbuję robić. 

Komentarze

  1. Nie wszystko co robimy ma sens, chyba każdy tak ma. A przepłynąć choćby kawałek to już coś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, zgadzam się, nie wszystko ma sens, a w dodatku czasami nie wiadomo, co ma sens, a co nie :) A przepłynąć kawałek to czasami może warto spróbować :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!