Powracająca przeszłość

W ciągu weekendu nic nie robiłem, nie byłem nawet w kafejce. Nie chciało mi się. Nie czułem też uczucia duszności. Piłem dużo kawy i herbaty, dlatego może źle spałem. Zjadłem też sporo czekolady z orzechami, może ze dwie tabliczki w ciągu 4 dni.
Ciekawe dlaczego nie mam tego uczucia duszności. Fakt, uciekam od robienia niektórych rzeczy, a może to dlatego, że piję tyle kawy, czy czarnej herbaty?

Jutro idę na siłownię, jak mi się będzie chciało. Pouczyłem się nawet trochę Chińskiego, ale rozumienie nadal mi strasznie trudno przychodzi, choć jest nieco lepiej. Z filmów nie rozumiem prawie nic, nie licząc jakichś pojedynczych zdań.

Wczoraj po południu nauczyłem się jednego słówka, które się z dwóch znaków składało. Wieczorem próbowałem sobie je przypomnieć. Pierwszy znak się udał, jest dosyć logiczny. Ale drugi gdzieś zniknął. Zastanawiałem się, czy zniknął na zawsze, jakoś się zgubił z pamięci, czy może gdzieś tam jeszcze jest, ale ja nie umiem go znaleźć. Wieczorem siadłem na łóżku, gdy było już cicho, ciemno. Siedziałem przy zgaszonym świetle próbując sobie przypomnieć ten moment, gdy go zapisywałem i w jakim kontekście. I nagle wróciło mi ono do głowy. Czyli gdzieś tam było.
Pamięć jest w sumie nieograniczona. Bywały przypadki, gdy ktoś oberwał w głowę i potem umiał sobie przypomnieć co się każdego dnia działo, to znaczy, przed uderzeniem w głowę. Nie wiedział jak to robił. Testujący podał mu datę, a ten mówił jaka pogoda była, w co był ubrany i takie rzeczy.
Trochę bezużyteczna wiedza, ale chodzi o sam fakt, że wiele jest zapamiętywane, tyle, że nie mamy dostępu.

Mnie to interesuje głównie z punktu widzenia wracania do mojej przeszłości. Pewnie jest ona gdzieś tam, bo powoli wraca, kawałek po kawałku.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!