Posty

Beta czytelnicy

 Posłałem moją książkę do czytelników beta, czyli takich, którzy to mają przetestować. W sumie, to odczekam chyba z miesiąc i wezmę się jeszcze raz za poprawianie. Tak się podobno powinno robić, żeby nabrać dystansu. Wiem o tym, ale jakoś nie zrobiłem tego. Jutro znowu na ściankę, bo to i człowiek się rowerem przejedzie i trochę pogada i pośmieje się z ludźmi tam. Tu dzisiaj wolne, jutro ma być ładna pogoda, to może będzie mało osób na ściance.

Zakończony pierwszy etap pisania książki

 W sumie to napisałem już to, co chciałem, gdy chodzi o książkę, mniej więcej. Tematyką jest zaburzenie stresowo pourazowe, widziane przez własne doświadczenia. Mógłbym tak jeszcze latami pisać, ale na dzisiaj wystarczy, to znaczy, wysłałem do chyba trzech wydawnictw i próbuję się zorientować, o co w tym wszystkim chodzi. W sumie to jest to interesujący proces. Nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiałem, ale teraz rozumiem lepiej, na czym to polega.  Człowiek myślał, znaczy ja, że ktoś napisze książkę, a wydawnictwo ją potem wyda, tak jeden do jednego, tyle że sformatuje tekst. Wygląda na to, że redaktorzy mają coś do powiedzenia, więc w zależności od redaktora tekst może ulec zmianie.   Ogólnie mówiąc, to czeka się na odpowiedź wydawnictwa od dwóch miesięcy do roku. Jak im się nie podoba, to nic nie powiedzą, to znaczy, nie odpowiedzą. Istnieją też wydawnictwa "vanity", czyli "próżność". Tym płaci się za korekturę i druk, więc nie jest się uzależnionym od nikog

Tu już wiosna

 Tu już wiosna. Ja poszedłem znowu na ściankę, gdzie mogłem się pośmiać z jedną młodą. Z nią się dobrze pogada. Poza tym to przejechałem się rowerem z pół godziny, to znaczy, jeszcze muszę wrócić do domu. Słońce wyszło, to będzie się przyjemniej jechało niż w tę stronę. Interesujące jest takie pisanie książki, bo to trochę inny świat, w który się wchodzi, szczególnie gdy stara się zrozumieć działanie umysłu.  Tu wiosna, coraz więcej liści na drzewach, coraz więcej badziewia kwitnie, całkiem przyjemnie. Wczoraj byłem na spacerze i zaczął padać wiosenny deszcz, co mi wcale nie przeszkadzało.

Znowu na ściance

 Już dawno tu nie byłem, to znaczy, na ściance. Ciągle mam jeszcze problem z ramieniem, z jednym ścięgnem. Przylazłem tu, porobiłem trochę, a potem spotkałem jedną Koniczynę, bo taki ma tatuaż, czy coś w tym rodzaju. Ona ma ten sam problem co ja z ramieniem. Jednakże głównym powodem, że tu nie przychodziłem, była zmiana rytmu dnia, bo zajmowałem się więcej książką. Muszę ją kiedyś skończyć.

Co z tego, że jestem głupi

 Ale ten czas leci. Już dawno tu nic nie pisałem, ale nie byłem od 3 miesięcy w kafejce na ściance, bo mnie ramię boli i poza tym, to zajmowałem się książką. Po prostu chcę ją skończyć. Już nie piszę nic nowego, po prostu porządkuję i poprawiam.  Pisanie książki porównuję do wchodzenia na K2, czy Annapurnę, czy coś w tym stylu. Człowiek się przygotowuje do tego, pracuje nad tym, ale robi to dla siebie samego, bo ma taką potrzebę. Mogę sobie wyjaśnić dlaczego coś robię, ale na koniec to jest to tylko wytłumaczenie tej konieczności wejścia na jaką górę, albo napisania książki. Ktoś inny musi coś namalować, bo tak go to coś w środku do tego nakłania. I tyle. Nie miałem też głowy do ścianki, dlatego też nie poszedłem na przykład dzisiaj. Nie mam ochoty może widzieć ludzi, czy wejść w jakiś inny świat, może potrzebuję spokoju, nie wiem.  To pisanie jest trochę jak w tym filmie, Truman Show, gdzie żyje się w jakimś świecie, a potem okazuje się, że była to inscenizacja. Myślę, że podobnie tro

Nowy Rok

Szczęśliwego Nowego Roku! Ja przespałem Sylwestra, no i dobrze. Siedzę dużo nad książką, ale ostatnio jestem w stanie dłużej pisać, choć potem padam na pysk, zarówno psychicznie jak fizycznie. Muszę iść do lekarza z tym ramieniem, ale póki co, to chcę skończyć z pisaniem, dojść do momentu, gdzie tylko będę poprawiał. Ramię mnie boli, stopa mnie zaczęła boleć, to znaczy, staw skokowy, bo przy naciąganiu coś przesadziłem i potem przez dwa dni nie wychodziłem z domu, bo ledwie mogłem chodzić. Teraz już lepiej, jutro powinno być ok. Wczoraj wieczorem, czyli w poniedziałek, byłem nieprzytomny trochę. Mało spałem, bo mnie jednak fajerwerki obudziły, a w dodatku wstałem przed 6 rano. "Czyli nic się nie zmieniło", jak to skomentowała moja była Sąsiadka. Uważam, że pisanie książki jest interesujące, ale cholernie mnie męczy. Tyle, że takie życie, mam nadzieję, że niedługo skończę pisać, a potem będę poprawiał tylko. Muszę znaleźć jakiego redaktory, czy kogoś, kto mi to poprawi. Pewnie

Wesołych Świąt

Życzę wszystkim spokojnych, słonecznych i wesołych Świąt! Coś dawno mnie tu nie było. Mam trochę rozwalone ramię, więc nie chodzę na bouldering. Z drugiej strony, to używam tego czasu, by popracować nad książką. Pisarz to ja nie jestem. Muszę poskracać i skończyć wreszcie. Tu cudna pogoda była dzisiaj, przez to fajny spacer w parku.