Co z tego, że jestem głupi

 Ale ten czas leci. Już dawno tu nic nie pisałem, ale nie byłem od 3 miesięcy w kafejce na ściance, bo mnie ramię boli i poza tym, to zajmowałem się książką. Po prostu chcę ją skończyć. Już nie piszę nic nowego, po prostu porządkuję i poprawiam. 

Pisanie książki porównuję do wchodzenia na K2, czy Annapurnę, czy coś w tym stylu. Człowiek się przygotowuje do tego, pracuje nad tym, ale robi to dla siebie samego, bo ma taką potrzebę. Mogę sobie wyjaśnić dlaczego coś robię, ale na koniec to jest to tylko wytłumaczenie tej konieczności wejścia na jaką górę, albo napisania książki. Ktoś inny musi coś namalować, bo tak go to coś w środku do tego nakłania. I tyle.

Nie miałem też głowy do ścianki, dlatego też nie poszedłem na przykład dzisiaj. Nie mam ochoty może widzieć ludzi, czy wejść w jakiś inny świat, może potrzebuję spokoju, nie wiem. 

To pisanie jest trochę jak w tym filmie, Truman Show, gdzie żyje się w jakimś świecie, a potem okazuje się, że była to inscenizacja. Myślę, że podobnie trochę jest z wchodzeniem w mechanizmy funkcjonowania umysłu. Pewne rzeczy stają się jasne, albo tak się człowiekowi wydaje.

To jak wędrówka górskimi ścieżkami. Czasami jest męcząca, ale ciągle odkrywa się coś nowego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!