kasuja sie

Coś mi się notatki kasują, jak je próbuję publikować...
Rozmawiałem z NB, w drodze, jak chciałem zapamiętać, to się skasowało.

--------------------- i dalej o samobójstwie
Nie boję się śmierci, albo może tylko mi się tak wydaje. Gdy lecę samolotem, to myślę o tym, że może spaść i
zastanawiam się, jakby to było. Ludzie by pewnie wrzeszczeli bez sensu, w panice, jakby to miało pomóc.
W sumie, to szkoda by było, bo akurat nie chce mi się umierać. W sumie, to
umierać to może mi się nigdy nie chciało, ale śmierć była jedną z opcji.
Czasami musiałem stać na baczność i znosić jak mi ojciec rozum do głowy wbijał, pukając mnie swoją pięścią w głowę.
Stoję tak i go nienawidzę i boję się. Bo w sumie, jako dzieciak to chyba trudno odróżnić taką sobie groźbę od prawdziwej.
Nigdy mnie nie zabił, to fakt. Ani też nie zatłukł, jak mi nieraz
groził. Co mi się często przypomina, to jak mam krwawienia z nosa,
a miewałem je często. Pamiętam jak idę na drugie piętro i na każdym stopniu pozostawiam kroplę krwi. Może ze złości,
może ze zwątpienia. To tylko krew, równie bezwartościowa jak moje
życie. Siostra mnie za to opieprzyła, bo musiała to potem ścierać, ojca
pewnie nie było w domu, bo by mi się oberwało.
Dzieci to ludzie drugiej kategorii. Rodzice jedzą masło, dzieci margarynę, rodzice biały chleb, dzieci ciemny, bo nie zarobiły,
bo im się nie należy. Jak się jest człowiekiem drugiej kategorii, to nie wymaga się wiele od życia. I gdy jest się bitym w twarz
to można stać na baczność i uciec w swój świat. To może być ten świat,
który nie istnieje. świat bez lęku i poniżeń. A takim światem mogła by
być śmierć, dla tych, którzy nie wierzą w piekło ;o)
Człowiek uczy się, jak psy Pawłowa, że nie wolno się bronić, jak się
jest bitym, bo wtedy jest jeszcze gorzej. "Buntujesz się gnojku?"
To zwykłe kondycjonowanie, dobry nauczyciel nie musi już ptem bić,
wystarczy spojrzenie, jak się od małego zacznie, jak inni zaczynają z
nauką gry na fortepianie, czasami już w wieku 4-ech lat.


a smile
to remember



 



we had
goldfish and they circled around and around
in the bowl on the
table near the heavy drapes
covering the picture window and
my
mother, always smiling, wanting us all
to be happy, told me, "be
happy Henry!"
and she was right: it's better to be happy if
you
can
but my father continued to beat her and me several
times a week while
raging inside his 6-foot-two frame because he
couldn't
understand what was attacking him from within.

my
mother, poor fish,
wanting to be happy, beaten two or three times
a
week, telling me to be happy: "Henry, smile!
why don't
you ever smile?"

and then she would smile, to show me
how, and it was the
saddest smile I ever saw

one day the
goldfish died, all five of them,
they floated on the water, on
their sides, their
eyes still open,
and when my father got home
he threw them to the cat
there on the kitchen floor and we watched
as my mother
smiled

Charles
Bukowski




Komentarze

  1. zabojcza-w-uwodzeniu19 kwietnia 2009 19:24

    Ojciec (alkoholik) mojego chlopaka zrywal go z lozka i spuszczal mu lanie. Jego mlodszemu bratu tez sie czasem przy okazji dostawalo.
    Ich mama stala wtedy przewaznie w drzwiach i plakala. Podobno rzadko kiedy odwazyla sie ich bronic, bo wtedy bil takze ja. Mieli psa boksera- Sare, ktora często stawala w ich obronie. Stawala miedzy nimi, piszczala cienko i miala bardzo smutne oczy, kiedy zaczynalo sie lanie... Ona jedyna potrafila doprowadzic ich ojca do opamietania, bo podobno ojciec, tak jak my wszyscy, bardzo kochal psy. Czasem krzyczal na Sare, ale nigdy jej nie uderzyl.

    Nie miales takiego psa obroncy?

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, mój ojciec mnie nie lał, w sensie spuszczania lania, to był raczej terror psychiczny, można było za wszystko oberwać w ucho, twarz, itp. albo trzeba było się zgłaszać z pasem na którąś godzinę. Nie był pijany by być okrutnym. Pewnie nie zdawał sobie z tego nawet sprawy, że robi coś nie tak. Albo zręcznie o tym zapominał. Jednego psa o mało nie zabił kijem od szczotki, czy czymś takim. Innemu oberwało się w inny sposób, itp. Moja kumpelka, psycholog, nazwała go psychopatą.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!