Przekładanie

Kiedyś nie mówiłem wiele o sobie. Dlaczego? By mnie ktoś nie dotknął? Nie wiem. Możliwe, że dlatego, żeby ktoś za blisko nie podszedł, bo nie miałem dobrych doświadczeń z bliskością. Bliskość do Mamy bolała, bo nie miała ona dla mnie tyle czasu, ile chciałem. Bo nie potrafiła mnie obronić przed ojcem, tak naprawdę, ale trochę osłabiała jego ataki. Czasami stawała po jego stronie.
Mam namieszane w głowie, ale nie chcę się zabić. Latami chciałem. Przedkładałem termin, o miesiąc, o dzień. Tak jak ktoś radził na tej stronie, którą dzisiaj przypadkowo znalazłem czytając parę rzeczy o borderline coś tam.
Nigdy mi nie przyszło do głowy, żeby zadzwonić do jakiegoś biura dla samobójców, czy jak się ten telefon nazywa.
Bo jak człowiek jest pozamykany, to jak ma zadzwonić, mówiąc może "Eeee, no, tego, chcę się zabić" ;)

Brak w tym może logiki, bo może by się w ten sposób rzeczywiście pomoc otrzymało. Ale jak się przyznać do czegoś takiego? Bo samobójstwo nie jest uznawane jako coś "normalnego". Chociażby dlatego, że jest przez kościół zabronione. W USA zabija się podobno 30.000 osób rocznie.
Ja uważam, że można nauczyć się żyć i cieszyć życiem na tyle, żeby nie musieć się zabić. To wystarczy, czasami, bo jeśli ma się tylko jedno życie, to czasami jest to już sukcesem, że się je dożyło do końca. Ale mając PTSD, mając kompleksy, niższości i inne ;) trzeba pokazać, że jest się wart bycia kochanym :) że jest się wartym tego, by mieć prawo do życia.
L pojechała do rodziców. Ostatnio mam z nią mniej kontaktu, mniej na mnie działa i ja się lepiej przez to czuję ;)
Chwilę potem: Pamiętam, jak łatwo było mnie dotknąć, jakimś nieostrożnym słowem. Jak łatwo się zakochiwałem, jak łatwo było mnie zranić. Dlatego pewnie uciekałem, odruchowo, jak zwierzę, chowając się w chaszczach, uciekając w labirynt, z którego sam nie umiałem wyjść.
Uciekając przed innymi i przed sobą, przed swoimi wspomnieniami. Uciekałem najczęściej w nieszczęśliwą miłość, bo pozostawiała ona dużo miejsca na marzenia. Bo gdyby to była prawdziwa bliskość, to musiałbym stwierdzić, że czegoś w tym brakuje. Dlatego prościej wtedy kochać na odległość. Nie znaczy to, że łatwiej, czy przyjemniej. Ale do bólu i cierpienia człek od dziecka przyzwyczajony ;) Smutne, ale prawdziwe.
Tak mi się jeszcze przypomiało. Dużo ludzi się tnie, przypalka, itp. Dlaczego? Bo jest to forma zachowania kontroli i ucieczki przed bólem, tym innym. Bo zadając sobie samemu ból, człowiek robi coś. Nie jest bezradny, jak wobec tego innego uczucia. Tak niektórzy to próbują wyjaśnić i mnie się wydaje, że coś w tym jest.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!