Chowany

Napisałem do NB, bo ona przestała się odzywać, to nic nowego dla niej. Może nie powinienem do niej pisać, ale mnie to trochę wpieniło. Jak mnie i moje lęki wpieniają. Robiłem masaż Shiatsu kumpelce, po jakichś 15 minutach zacząłem się czuć spokojniejszy, choć masaż taki sobie był. Próbuję zachować zimną głowę i wydaje mi się, że lepiej mi się z moim wewnętrznym dzieckiem gada, łatwiej jest mi się bronić przed innymi, czyli ładnymi dziewczynami. W piątek jadę w skałki, może być fajnie. Czuję stres, trzyma mnie za żołądek, ale czuję też w sobie wściekłość, na to wszystko, nie na mnie, na innych.
Moja ciotka powiedziała mi, gdy ją niedawno spotkałem: "Pamiętam, jak twój ojciec krzyczał na ciebie, jak byłeś mały, ty stałeś z rękami po bokach i łzy spływały ci po policzkach. Nie umiałam tego wytrzymać, więc wzięłam moje dzieci i wróciłam do domu". No, dziękuję ciociu ;) Ale mi pomoc.
Mam dosyć moich lęków, wściekają mnie, przeszkadzają mi, a jednocześnie są częścią mnie, więc chce mi się z tego śmiać. I gdy myślę sobie o tym, że może by się zabić, co jest w pewnym sensie starym odruchem, to odpowiadam sobie "czy naprawdę tego chcę, czy moje wewnętrzne dziecko tego chce"?
W sumie, to czasami obrywałem od niektórych dzieciaków w szkole. Na przykład od J. Spotkałem kumpla ze szkoły, "Pamiętasz J", zapytał. "Powiesił się", dodał. I w momencie gdy to piszę, pomyślałem sobie, że o tym J nic nie wiem, bo pamiętam go jak przez mgłę z podstawówki.
Dopuszczam do siebie uczucia, lęk, smutek, ale wiem, że część z tych uczuć odnosi się do przeszłości, a nie do teraźniejszości, więc rozmawiam z nimi.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!