Małe i duże radości

W sumie, to czułem dzisiaj cholerny niepokój, taki, zjadający trochę od środka. To po prostu "flash-back", myślę sobie wtedy. Taka myśl może trochę pomaga, bo przynajmniej wiem, co się ze mną dzieje. Kiedyś myślałem, że "flash-back", to uczucie związane z jakimś wspomnieniem, że coś mi się przed oczami pojawi, coś mi się przypomni. A tu nic, po prostu zasznurowana klatka piersiowa i uczucie, że człowiek się dusi, że najchętniej, to bym wstał i wyszedł z budynku, poszedł gdzieś do lasu, pobiegł przed siebie.
W dodatku zastanawiałem się nad rakietką do badmintona, którą poprzedniego dnia kupiłem. Droga, i coś mi nie leży. Wiadomo, to tylko rakietka, ale kiedyś był badminton jedną z moich największych pasji.
Skończyło się na tym, że po robocie poszedłem do sklepu i kupiłem inną, która mi się w sumie bardziej podobała, choć nie była Yonexem, a chciałem mieć Yonexa. Za to jest ona zajebista, choć jeszcze nią nie grałem. Ale samo trzymanie jej w ręku cieszy, ma kolor błękitu nieba. I myślę przy tym o moim przyjacielu, który też pykał, jak jeszcze żył.
Ale, takie życie. Może pójdę na zawody, bo mnie Wietnamczycy namawiali. Powiedziałem sobie kiedyś "nigdy więcej zawodów", ale...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!