Czarna ściana

Jest tyle rzeczy, które chciałbym zrobić, i sporo takich, które musiałbym zrobić. Ale gdy tylko o nich pomyślę, czuję coś dziwnego. Tak, jakby mnie coś od tych myśli odpychało. W okolicach splotu słonecznego powstaje coś twardego, co mi utrudnia oddychanie. I jak mówię, moje myśli zaczynają uciekać od "niebezpiecznego" tematu. Gdy pozostaję przy nim, zaczyna mi się mieszać w głowie, tak, jakby długość pojedynczego zdania, które sobie układam w czasie myślenie, zaczynała się skracać, aż rozsypie się, w drobne ziarenka, jak piasek. Wtedy zapominam, co myślałem przed chwilą, wracam do tej myśli, znowu mi ona ucieka, muszę za nią gonić. To jak próbować zbudować skomplikowaną strukturę z piasku, a nie po prostu blok, czy piramidę. Nic się nie trzyma kupy, co chwilę się coś osypuje, jakiś fragment się gubi.
I czasami mam wrażenie, że napotykam na ścianę, po prostu ciemną ścianę, której nie widzę, ale przed którą najczęściej uciekam. Pomyślałem sobie wczoraj, że życie leci, coraz mniej mi go zostaje. Rano budzę się często i myślę, jak to by było się zabić, ale te myśli się zmieniły. Gdy przychodzą mi one do głowy, to popatrzę na nie, wysłucham, ale wiem, że mi przejdą, że nie prowadzą do niczego.
Wiadomo, kiedyś też tak myślałem i powiedziałem sobie, że albo się zabiję, albo będę próbował coś z tym zrobić. Ale kiedyś było to wszystko jakby bardziej we mgle.
Idę zaraz na paletki, potem wspinać się z ładnym dziewczynami. Wiadomo, za młodymi na mnie. Jedna mieszka jeszcze u rodziców, choć już kończy studia, druga, o ślicznych niebieskich oczach jedzie na pół roku z chłopakiem do Południowej Ameryki. Chcą przejść przez Andy, czy coś tam, na piechotę.
Zostałem zaproszony na wesele do Polski, na sam koniec świata, pod granicę wschodnią. Ale nie chce mi się, może dlatego, że forsę tracę, bo nie pracuję, może dlatego, że gdzieś tam NB mieszka i to by mi humor zepsuło? A może mam na jakiś czas dosyć tych wesel, po których czuję się jeszcze bardziej samotny, a może jestem po prostu zmęczony?
W nocy pociłem się znowu, a zapomniałem położyć ręcznik na prześcieradle. Pewnie mi znowu co po głowie chodziło. Ale i tak mam wrażenie, że jest lepiej niż kiedyś, że wiem, z czym mam do czynienia, choć jeszcze nie wiem, po co walczę, albo o co walczę. A może nie wiem, na ile potrafię wygrać? Ale jak z samobójstwem, nie zastanawiam się nad tym aż tyle, po prostu próbuję iść do przodu, uczyć się.

Komentarze

  1. Dlaczego ja nie spotykam tylu przystojnych mężczyzn co Ty pięknych kobiet?

    Ty nie możesz pojechać na koniec świata z powodu NB a ja nie chcę myśleć o miastach z powodu Z.

    OdpowiedzUsuń
  2. może potrzebujesz czegoś nowego? to wszystko robi się rozlazłe.. nasze życia.. nawet myśl o ucieczce czasu nie pcha nas do pozytywnych zmian..

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś nowego, ale co?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!