Interpretacja zachowania kobiet, ..., przechlapane...

Byłem dzisiaj znowu na ściance, wspinałem się z J, bardzo miłą, dużo ode mnie młodszą, ładną moim zdaniem.
Na koniec siedzieliśmy sobie na trawie i o czymś tam gadali, od czasu do czasu popijając herbatę J.
W pewnym momencie podeszła do nas V. O ślicznych niebieskich oczach, z kawą w papierowym kubku. Przywitałem się z nią już dużo wcześniej, J też ją trochę zna. V też pewnie w wieku J.
V usiadła z mojej drugiej strony i zaproponowała łyka kawy.
Nie odmówiłem, bo co się było zastanawiać, lubię kawę i ostatnio też chciałem. Potem podszedł H, który się z nią dzisiaj wspinał.
V ma chłopaka i mnie lubi, to wiem, ale po prostu po koleżeńsku, myślę.
I tak siedzimy. Jedna z mojej jednej strony, druga z drugiej, jakby nie dało się inaczej. I nie da się po ludzku pogadać.
Tylko H siedział normalnie, w miarę naprzeciwko nas.
"Tak dziwnie siedzimy", mówię, "nie da się pogadać". Ale one jakby mnie nie słyszały, a może nie załapały o co chodzi?
Tak, jakbym nie miał innych spraw do zastanawiania się.
Nawet na ściance czułem ten niepokój.
Za to w pracy było go mniej i mam wrażenie, że łatwiej mi się za coś w domu zabrać.
Wyczytałem dzisiaj o facecie, który ma syndrom Touretta. Ten to ma problem. Ja mam tylko moje lęki, ich nie widać z zewnątrz, nie licząc pionowej zmarszczki na czole.
Tak sobie myślałem, skąd mi się bierze ten lęk, gdy muszę coś zrobić. I przypomniało mi się, że jak ojcu musiałem pomagać, to zawsze było to ze stresem związane. Wiadomo, sama jego obecność zmuszała do ostrożności. Ale z tym stresem, to często nie takim, że mnie po prostu opieprzył, ale takim, że ryczał na mnie, albo syczał, że mnie zatłucze. Choćby za to, że coś za wolno robiłem. Po prostu był zły, czy wściekły, taki miał "porywczy charakter", a ja byłem pod ręką.
"Przypomniałem sobie" to może złe słowo, bo nie pamiętam, co wtedy czułem. Wiem, że się na mnie darł, czasami trochę oberwałem, czekałem, aż mama przyjdzie, bo wtedy był spokojniejszy. Ale to wszystko jest jakby widziane przez grubą, jakby dźwiękoszczelną szybę. Czasami tylko wpadnie mi w ucho jakiś odgłos, może zdanie, ale nie wtedy, gdy go szukam.
Niby książkowe, ale dziwne.

Komentarze

  1. przepuszczalna4 sierpnia 2011 15:35

    nie chcesz zawieść w działaniu? czujesz wszędobylski wzrok ojca?
    ja dzisiaj cała w nerwach.. i trochę rozumiem. po roku przerwy... wyniki na magisterkę.. i wiem, że moi rodzice najbardziej czekają na pozytywny wynik.. zawsze czekali.. czuję się już dorosła, ale oni zawsze będą czekali... gdyby nie Oni nie przeżywałabym teraz takich lęków.. bo ja sama mam myślenie, że jakoś się wszystko ułoży.. ale nie Oni..

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie chodzi bardziej o moje reakcje, odruchy wyuczone. Problem w tym, ze niektore reakcje wywolywane sa przez nieadekwatne bodzce, szczegolnie po przezyciach traumatychnych. Mysle, ze moja sytuacja byla troche inna od Twojej. Moja siostra stwierdzila kiedy, ze moj ojciec mnie nienawidzil, bo uwazal, ze nie bylem jego dzieckiem. Tym ostatnim bym sie wcale nie zmartwil ;) Moja kumpelka psycholog okreslila go jako psychopate. Nie wiem, czy wiesz jak to jest, gdy ktos Ci grozi, ze Cie zatlucze, i Ty nie mozesz nic na to poradzic. Ale rozumiem o co Ci chodzi. Tyle, ze u mnie sie to o wiele badziej w podswiadomosci rozgrywa. Powodzenia na magisterce :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!