Różnice

Boli mnie jeden punkt na plecach, pod łopatką, to znaczy, w okolicach łopatki. Myślę, że to jeszcze z tego, jak poleciałem przez tą kierownicę. Ręka też jeszcze trochę opuchnięta, choć ma już normalny kolor. W sumie, to wystarczyło by tego po dwóch tygodniach, ale może rzeczywiście coś było pęknięte, cholera wie.
Oglądam programy o seryjnych mordercach. Ale mnie coś ten jeden mięsień, czy punkt kłuje i piecze, w zależności od tego jak siedzę. Powoli zaczyna być nudne, z tymi mordercami. Bo to tak, mieli porąbane dzieciństwo, matka alkoholiczka, albo ojciec, albo byli adoptowani i potem wyzywani od bękartów, przez uczniów w szkole. Przypomniało mi się, jak psy zagryzły jednego, to znaczy husky, bo ciągle chciał być przewodnikiem stada, a one, ta grupka była silniejsza. W sumie, to było to rodzeństwo, a on nie. No więc, ci mordercy mordują i ciągle im za mało, bo wiadomo, nie ta dziura, to znaczy, nie wystarczy w kimś innym zrobić dziurę, czy go kontrolować, jak się samemu jest nieszczelnym. Ja bym się chyba na takiego nie nadawał, choć czasami to też mam w sobie złość i inne. Tyle, że zdaję sobie z tego sprawę, że to u mnie wyuczone. łatwiej mi chyba ludzi zrozumieć, niż im mnie. Tak, jak łatwiej jest Portugalczykom zrozumieć Hiszpański, niż odwrotnie, bo Portugalski ma trudniejszą wymowę od Hiszpańskiego. Ludziom się czasami wydaje, że inni są do nich podobni, bo większość może jest. Ja nie miałem beztroskiego dzieciństwa, temu potrafię zrozumieć nienawiść i umiejętność izolowania się od innych. Za dziecka marzyłem, że budzę się i jestem sam, nie ma nikogo innego na świecie. Wtedy mogę iść do każdego sklepu, znaleźć sobie do jedzenia i mieć święty spokój. Albo myślałem sobie, że fajnie było by gdzieś polecieć samemu rakietą, z dobrą biblioteką i muzyką. Ale potem odezwały się instynkty, to znaczy, bardziej. Jak się nazywa ten film, o facecie, który się budzi i ludzie zniknęli?
Ja się budziłem i miałem nadzieję, że to sen, a nie rzeczywistość. Beztroskie dzieciństwo. Ano, ale nie rozwinąłem się w stronę seryjnego mordercy, ciekawe w sumie dlaczego. Fakt, nie męczyłem zwierząt za dziecka, to chyba też dosyć typowe dla nich. Myślę, że jestem jakby z wielu części, które nie zawsze do siebie pasują.
Pytali mnie wczoraj w robocie, czy bym nie chciał pracować na stałe. Powiedziałem, że nie, ale potem mi się głupio zrobiło, że tak od razu odmówiłem i coś tam poszedłem pomamrotać. Już mi się raz pytali, kiedyś. Dawno coś nie pisałem, bo przeważnie pisałem w kafejkach, czy przed sportem, a przez tą łapę to nie chodzę na sport.
Myślę czasami o NB (narkotyk B), próbuję sobie to jakoś poukładać w głowie, że ona mnie po prostu nie kocha. Fakt, kiedyś myślałem bardziej życzeniowo. Kiedyś chciałem się zabić, teraz bardzo rzadko. Nie opłaca mi się już. Ale, walczę dalej, szukam siebie, szukam tego, co we mnie stłumili. Myślę, że trochę według tych książek, które przeczytałem, tego, co mi ktoś powiedział. Póki co, to żyję. W sumie, to szkoda by było teraz umrzeć, ale może jutro już nie będę żył, wypadki chodzą po ludziach. Chyba mi się przez ułamek sekundy smutno zrobiło, ale potem mnie ta myśl chyba bardziej rozbawiła. Przecież latami chciałem się zabić. Jak mówi Hagakure, trzeba być przygotowanym na śmierć, codziennie. Wiadomo, przesada, ale coś w tym jest. Więc, walczę dalej i tyle.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!