Drzewo

Kiedyś mnie uczono w jednej ze szkółek, że "drzewo żyje, bo się zmienia, potrafi się dopasować i potrafi się dopasować, bo żyje", czy coś w tym rodzaju. To znowu coś z tej medycyny chińskiej. W sumie, to lubię te "elementy",  ziemia, woda, ogień, metal i drzewo. Jest jeszcze "powietrze", ale akurat nie w tej układance. I każdemu z tych elementów są przyporządkowane różne właściwości i cechy. Ogólnie, to chodzi o ludzi i ich problemy. "Drzewo", to jak małe ziarenko, które chce rosnąć, wyrastać do góry i gdy napotyka na przeszkodę, to się wścieka, płacze ale idzie dalej, jak wiele roślin, albo przebijając się przez asfalt, albo szukając jakiegoś innego wyjścia na powierzchnię ziemi, do słońca. Z dużo drzewa, to cholerycy, złoszczący się, że ktoś za wolno przed nimi samochodem jedzie, albo za wolno na światłach rusza. Albo też płakusie, którzy nie potrafią się za nic zabrać, wszystko jest za trudne, to znaczy, gdy mają za mało "drzewa". Po Polsku to się może inaczej nazywa. I takie "drzewa" ma problemy z wątrobą, coś im leży na wątrobie, albo są zgorzkniali, od żółci.
Miałem coś robić z papierami i czułem fale gorąca. Obserwowałem to, nie dochodząc do niczego. Poszedłem do sklepu, po prostu by się ochłodzić. Teraz też czuję to gorąco, takie od środka, jakby moja skóra miała ogrzewanie. Wiem, że to lęk, wiem, że jest on z przeszłości. Czuję niepokój, ale jestem w stanie coś robić. Zawsze coś. Kiedyś uciekałem bardziej w książki, potem w seriale. Nie chcę uciekać, chcę moje życie z powrotem. Dlatego walczę, może dlatego przyszło mi to drzewo do głowy, kto wie. Myślę czasami trochę o NB (narkotyk B), to też forma ucieczki, narkotyk. Ale kiedyś było z tym gorzej. Nie podoba mi się, że jestem sam. Ale jest jak jest. Staram się jakoś zbliżyć do mojego wewnętrznego dziecka. Kiedyś żyłem w dwóch światach, bez przyszłości. Trudniej jest żyć w jednym świecie, bo nie można uciec z jednego do drugiego.

Komentarze

  1. To ciekawe... każde ziarenko przerodzi się w drzewo... Jednak każde z nich w fazie wzrostu, napotka na jakąś przeszkodę , która będzie go kształtować i wpłynie na to jakim będzie drzewem.... Jedno ziarenko wyjdzie do słońca wcześniej..... by drugie szukało właściwej drogi dłużej... ale w rezultacie to praktycznie zawsze znajdzie drogę . Reasumując .... nie ważne jaką drogę pokonało..... mimo wszelkich trudności, zawsze udaje mu się odszukać drogę do słońca?? :)
    Lubie dyskusje na tematy, które zahaczają o dalekowschodnie praktyki ,medycynę i filozofię. Przyglądając się temu bliżej, twierdzę, że studiowanie powyższego daje człowiekowi możliwość "zobrazowania" oraz dotarcia w głąb samego siebie.... i zdecydowanie jest pomocne człowiekowi...
    Tak jak pomocne są joga, medytacja , a nawet... ogrody w stylu japońskim.... Dlaczego? bo studiując to wszystko człowiek może znaleźć swoją wewnętrzną harmonie i spokój. Znam takich co są mistrzami w tej kwestii... Mi się nie udało (i choć ponoć mam predyspozycje.... to może najpierw dobrze by było gdybym zaczęła coś w tym kierunku robić ;) ale wiem, że to możliwe...
    Ps. Nikt nie lubi być sam.... samotność jest trudną partnerką... i choć nie mamy na to wpływu i ochoty, ona usilnie chce nam towarzyszyć. Ja już się z nią pogodziłam, ale nie tracę nadziei :) choć czasem smutno.... Trzymam się jednak słów które kiedyś ktoś mi powiedział " lepiej poczekać na szczęście kilka lub nawet kilkanaście lat, niż szukać go na sile...". To na sile i przez sile zazwyczaj niezbyt ciekawie się kończy :D A czasami to nawet kończy się szybciej niż zaczyna ;) Pozdrawiam :) Chyba idę zjeść czekolady trochę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. To pewnie też zależy od tego, jak się samotność rozumie. Czy ktoś, kto ma dziecko jest naprawdę sam?
    Ano, joga, medytacja, albo i bieganie, TaiChi, czy QiGong, co kto lubi, uspakaja niewątpliwie i pozwala spojrzeć na rzeczy z innej perspektywy. Czasami mózg się zapętla i myśli biegają w kółko, jak pies za swoim ogonem.
    Byłem właśnie na śniadaniu u J. Nie pytałem o jej nowego chłopaka, ona go nie wspominała. Przytulił bym się do niej, ale śniadanie też było fajne. Może pójdziemy na ściankę za tydzień, czy coś.
    Fakt, muszę trochę więcej pomedytować, choć czasami paletki mi lepiej robią. Możliwe, że obie rzeczy są ważne. W sumie, to chciałbym się nauczyć szybciej grać na gitarze, ale spinam się.
    Ano, niektóre ziarenka nigdzie nie dojdą, a niektórym droga zajmuje więcej czasu.
    Ale też lubię to porównanie, że ludzie są trochę jak drzewa, czasami pochylone, przez silne wiatry, czasami z wykrzywionym pniem, bo wyrastały spod skarpy. A na niektórych drzewach są wiewiórki ;)
    Czekolada dobra na wszystko ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Samotność ma więcej niż jedno oblicze...Mając dziecko teoretycznie nie jest się samotnym, ale czasem to nie wystarcza. Dochodzi do głosu odrobina egoizmu...pojawia się chęć bycia blisko ... poczucia ciepła... spędzenia czasu z kimś z kim będzie się czuło dobrze i swobodnie....kolacji w blasku świec przy http://www.youtube.com/watch?v=IlMmLWv8sNk&list=PLsLJ7f-kYZPTYRc5VDmQTLIZt1A92wt06 :) się rozmarzyłam:) Sam rozumiesz... patrząc np. na J.
    Mam przyjaciela, który jest mistrzem w medytacji i dał mi on niezliczone instrukcje.... więc i ja próbowałam... ale moje myśli są tak niesforne, że próby to jak walka z wiatrakami... Chyba mam za mało samozaparcia, ale nie poddam się. Wiem, że to pomaga i przyjdzie taki dzień, że i mi się uda. Jestem na czasie z gitarą....muszę słuchać jak brat za ścianą katuje gitarę i jednocześnie mnie:) A jakim Ty jakim jesteś drzewem???
    Ps. znowu jadłam czekoladę:) dobrze, że nie widać u mnie jej skutków ubocznych :D:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiadomo, tym bardziej, że miłość do dziecka i do kogoś dorosłego to, że tak powiem, czasami co innego ;)
    Czasami mistrzowie nie są za dobrzy, bo trudno im zejść do poziomu początkującego ;) znam takie przypadki ;)
    Czasami wystarczy skoncentrować się na własnym oddechu, albo na końcu nosa, czy czymś tam. Nie wiem, co ludzie czują, gdy medytują, do niczyjej głowy się nie wejdzie, ale jak się człowiek na oddechu skoncentruje, czy na czymkolwiek, to zawsze to coś. Nie wiem, co by na to mistrz medytacji powiedział ;)
    I skoro Twoje myśli są niesforne, to po co z nimi walczyć. Ty rób swoje, myśli swoje ale lepsze może to, niż nic, kto wie.
    Ja jestem pewnie drzewem iglastym, bo lubię drzewa iglaste ;)
    Eh, fajnie masz, że nie widać po Tobie skutków ubocznych czekolady :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Drzewo,to od niego uczę się właściwie stać w życiu... Drzewo rośnie wysoko i głęboko zapuszcza swoje korzenie. To pozwala mu przetrwać nawet najsilniejsze wiatry. Ja uczę się od niego opierać przeciwnościom losu i bronić swojego zdania, kiedy jest ono prawdziwe...

    Są takie drzewa, [...] które rosną normalnie tylko do pewnej wysokości, a potem niespodziewanie puszczają dzikie pędy. Często to można zaobserwować u ludzi...

    Człowiek jest jak drze­wo, tar­ga­ne wiat­ra­mi lo­su, jeżeli nie ma głębo­kich korze­ni zwa­nych chęcią życia, uleg­nie pod to­porem śmierci.

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mistrz powiedziałby, że dobrze jest od czegoś zacząć, i dobra jest nawet koncentracja na własnym nosie ;) :) I jak na razie moje myśli są za hałaśliwe, żeby ich nie słyszeć i móc się skoncentrować na czymkolwiek :) Dziś opycham się płatkami i cukierkami... choć za późno już na jakiekolwiek jedzenie ... Mogę sobie tylko pogratulować "zdrowego odżywiania" Dobranoc :)

    OdpowiedzUsuń
  7. dla mnie drzewa są piękne... ciężko mi myśleć o ludziach jako o drzewach. drzewa nie są cholerykami jak ludzie. Nawet jeśli napotykają na te przeszkody, to radzą sobie dużo lepiej niż my... są mądrze spokojne, przyjmują wszystko tak jak ma być. natura jest ich prawdzą matką, a my mamy tylko problem.
    mimo wszystko nie chcę być drzewem.. ale będe mu zazdrościć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja kiedyś widziałem ludzi trochę jak drzewa, każdy z inną koroną, innym pniem, zbiorem liści. Każdy ze swoją historią, którą w niektórych rzeczach widać. Ale ostatnio widzę ludzi jak ptaki, kaczki, pingwiny, papugi ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. a ja jak brzydką plamę... ponakładali się na siebie w dziwny sposób, a każde z nich udaje, że jest dopełnieniem do kompletu. i każdy niby myśli i czuje to samo... niedługo mi przejdzie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!