syllogomania, czyli patologiczne zbieractwo

Tak czasami obserwuję sam siebie, jak jakieś dzikie, czy może tylko dziwne zwierzę. Zacząłem oglądać program o "messy", czyli ludziach, którzy zbierają rzeczy i nie potrafią się ich pozbyć. Ja też mam pełno różnych pudeł i kabli, plecaków. Miałem nawet jeden pokój zawalony tymi rzeczami. W sumie, to zainteresowali mnie ludzie w tym programie. Prawie wszyscy mieli jakieś kłopoty w dzieciństwie, trudno im się było z czymś rozstać. Ponieważ oglądałem z internetu, zatrzymałem i wywaliłem parę opakowań. Wiadomo, "każde opakowanie może się przydać", bo to po jakimś sprzęcie. To znaczy, "jakbym musiał odesłać ten zepsuty sprzęt, jakby się zepsuł". A poza tym, to "to pudło dobrze wygląda i może się przydać jak się znowu będę przeprowadzał".
Jakaś logika zawsze się znajdzie, choć zauważyłem, że mam parę pudeł z rzeczy, które już wywaliłem. Fakt, ostatnio musiałem coś wysłać i musiałem kupić pudło. Po co mi tyle małych plecaków, z których parę jest trochę uszkodzonych? Tak sobie myślę, jaką wartość miały by te rzeczy, gdybym jutro miał śmiertelny wypadek? Może tak zrobię, powywalam uszkodzone rzeczy. Przenosiłem się często z miejsca na miejsce, dlatego nie jestem taki zawalony, ale ci ludzie, których mieszkania były kompletnie zawalone, są jakby ostrzeżeniem.
Nic to, pracuję dalej nad sobą, nie wiedząc, czy robię to jakoś, czy się obijam. C0ś mnie dzisiaj głowa boli. Za dużo pewnie siedziałem w domu, bo śnieg, bo niedziela. Z dużo wypiłem herbaty, walcząc z gorącem, czy zimnem, czy bezwładnością myśli.
Wczoraj ścianka i paletki. Jutro paletki. Sport mi dobrze robi, przynajmniej na psychę. Staram się też unikać bolesnych momentów w moim życiu, a przynajmniej lepiej je kontrolować. Staram się też częściej rozmawiać z moim wewnętrznym dzieckiem, to nie zawsze takie proste.

Komentarze

  1. Nie Ty jeden masz tą przypadłość zwaną " a może się jeszcze przyda". Dawno temu zbierałam wszystko, bilety, karteczki, stare zaszyty, karty do telefonu, plakaty. A jak już mi się to znudziło to nie, nie, nie wyrzucałam...odkładałam do specjalnego pudła... bo przecież mogło się jeszcze przydać;). Kiedyś jednak zaczęłam się wśród tego wszystkiego dusić i większość wywaliłam...Teraz staram się nie zatrzymywać zbędnych rzeczy, lecz czasem wewnętrzny głos powstrzymuje mnie przed ich wyrzuceniem:D Dziwne to. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Istnieje parę analitycznych wytłumaczeń tego "dziwnego głosu" ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!