Droga, tak po prostu

Tak sobie siedzę i myślę, albo biegnę i myślę. Dzisiaj wstałem krótko przed 6, poszedłem biegać. Powoli zaczynam widzieć te same postacie. Jakaś szybko idącą kobietę w czapce, dwóch, czasami trzech starszych panów, jeden w czerwonej kurtce. Oni biegną w przeciwną stronę. Pod koniec mojego kółka biegłem za jakimś w krótkich spodenkach, który był szybszy ode mnie, tak, że się trochę zziajałem.
I co z tą Australią? Jechać tam, zostawić zlecenie? Czy jazda tam, to krok do przodu, czy ucieczka?
Czasami myślę o NB (narkotyk B), ale powoli znikają emocje. No i dobrze, wiem, że tak raczej będzie, ileż można. Mam w tym momencie w miarę spokojne życie, jak na mnie. To znaczy, ciągle mnie coś przygniata do ziemi, czy dusi, gdy chcę pewne rzeczy zrobić. Ciągle nie potrafię się za powyrzucanie pewnych rzeczy wziąć, czy porządne posprzątanie mieszkania, to znaczy, zrobienia porządku z tym, co jeszcze po kątach stoi, od przeprowadzki. Ale z drugiej strony, to mogę sobie iść rano pobiegać, chodzić na paletki, na ściankę.
Często mam ochotę wyrwać się z tego wszystkiego. I nie wiem, czy to szukanie wolności, czy po prostu próby ucieczki, bo lęk goni? Trudno to odróżnić.
Ale fajnie się biega rano, gdy park jest jeszcze w miarę pusty i powoli zaczyna robić się zielono. I nie myślę o tym, żeby się zabić. Szkoda by mi było tego, że teraz pracuję, by potem mieć trochę więcej luzu i nie móc z tego skorzystać.
Idę dalej moją drogą, choć nawet nie wiem, dokąd ona prowadzi.

Komentarze

  1. kim Ty jesteś? Tak w sumie...

    OdpowiedzUsuń
  2. W Twoich ostatnich wpisach widać, że nieco"lżej" idzie Ci się tą drogą :) Świadczy to o tym, że Twoja walka, starania i próby odnoszą pozytywny efekt. Robiąc to wszystko nie stoisz w miejscu... a to jedyna sposobność na to by przekonać się dokąd prowadzi Twoja droga :) Życzę wszystkiego dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję :) Fakt, lżej mi jest niż kiedyś, mniej mną miotają bolesne emocje i mniej się chyba obijam o ściany i żarówki, jak nocny motyl ( słówko ćma jest tu już zajęte ;)= . Ale, ciągle szukam drogi, to znaczy, idę, a rozstai pełno, co też znasz ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie sztuką jest przejść przez życie gdy wszystko sprzyja...
    Sztuką jest iść przed siebie i nie ugiąć się nawet jeśli ciągle jest pod wiatr..
    Przed siebie, mniej patrząc w tył... Szukając swojego miejsca... Mieć świadomość swojego celu...
    Masz odwagę iść do przodu, a to rzadkość... Osoba stojąca na rozdrożu dróg, nieumiejąca wybrać, nigdy nie pójdzie do przodu...Celem nie jest koniec drogi, tylko posuwanie się naprzód...

    Sens wspinaczki nie tkwi w docieraniu na szczyt, lecz w przecieraniu nowych dróg, zarówno w naszym wnętrzu, jak i w świecie...

    pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim ogólnym sensie chyba. Pytanie przyszło mi tak o, więc i nad odpowiedzią nie musisz się jakoś bardzo zastanawiać, napisz, co Ci pierwsze m=przyszło na myśl ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. W sumie, to nie wiem ;) Normalny z paroma przekręconymi neuronami ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. W sumie, to po części sens wspinaczki polega na dotarciu na szczyt, jeden, a potem drugi, a potem jakiś inny ;) Ale wiadomo, po części to radość ruchu i koncentracji na nim.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!