Kroki w nieznane

Wczoraj na treningu czułem ostro moje udo, bo w sumie, to codziennie coś robiłem. W sobotę grałem najpierw prawie, że 3 godziny, potem, po dwugodzinnej przerwie graliśmy znowu. Przyszła nawet X, moja ulubiona Chinka z paletek.
Akurat ćwiczyłem z S, na jednym boisku z A i K (Japonką), jak usłyszałem, jak A i K zaczynają mi szeptać, z uśmieszkami na twarzy "X przyszła".
"Co z tego", mówię. W sumie, to wiadomo, trochę się ucieszyłem, a trochę mi to było obojętne.
A i X dalej coś tam przygadywali, ja odgrywałem rolę góry lodowej, tym bardziej, że X była po drugiej stronie hali, za moimi plecami. Po paru  minutach A coś powiedział S i ten zniknął z mojego pola widzenia. Odwracam się i widzę, że gada z X. A posłał najwyraźniej S, żeby ze mną grała. Taka mała paletkowa mafia.
Byłem u dentysty, mam gorzej z parodentosą. Jak miło. Od razu budzi się we mnie myśl "to mam dosyć", "to mi się nic nie chce".
Przyglądam się tej myśli i wiem, że to tylko odruch, refleks. Bo co ma ząb wspólnego z chęcią życia? Wiadomo, to jakaś przeszkoda, jakich wiele w życiu.
Nauczono mnie bierności, jak mi się coś złego dzieje, tego, że jak dostaję w twarz, to nie mogę nic zrobić. W szkole, w podstawówce też tak czasami miałem.
Teraz, to bym oddał. I tyle się jeszcze muszę nauczyć, że pewnie życia nie starczy. Ale, takie moje życie. Idę przed siebie, nie wiedząc dokąd dojdę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!