Nie uciekać przed lękiem.

W sobotę ścianka, między innymi z C. Jedna z grupy obchodziła urodziny, które były parę dni wcześniej, ale było ciasto i jakiś sekt, którego mi się nawet nie chciało spróbować. C trudno wyczuć, mieliśmy się może spotkać w niedzielę, ale na koniec najpierw nie odbierała telefonu, a potem już nawet do niej nie dzwoniłem, jak odpisała "dziękuję", za życzenia urodzinowe, bo miała urodziny. Nie wiem, może nie miała ochoty ze mną gadać, może była z kimś. Z nią nigdy nic nie wiadomo. Ładna jest, to sobie trochę pozwala i ludzie jej to przepuszczają. Ma chyba kłopoty ze wspólnym mieszkaniem z kimś, bo już drugi raz, od kiedy ją znam, odpuściła sobie mieszkanie z facetem. Za pierwszym razem znaleźli już nowe mieszkanie i wypowiedzieli stare mieszkania, każde z osobna, chodzili ze sobą już chyba parę lat. Zanim się wprowadzili ona powiedziała chyba, że nie chce, z tego co wiem, rozstali się chyba, i na szybko szukało każde z osobna mieszania.
Teraz też, mieszkała z facetem, ale wyprowadziła się od niego, znowu szukając czegoś nowego, choć byli ciągle razem, z tego co wiem. Nie pytam się ją o jej facetów, bo zauważyłem, że mi to źle robi ;)

Jakoś mi było spokojnie przez ostatnich parę dni, nawet się specjalnie nie dusiłem. Dopiero dzisiaj, jak poszliśmy z J rano na kawę, gdzie każde z nas wypiło po dwie tureckie herbaty, coś mnie zaczęło znowu dusić. Czy to wpływ J, która we mnie coś budzi, coś z przeszłości, czy może to te herbaty. Ale jak w domu piję herbatę, to tak się nie duszę.
Miło było parę dni się nie dusić. Teraz mi coś leży na klatce piersiowej, ale da się wytrzymać. Z J coś kiedyś miałem, ale nic z tego nie wyszło, ona stwierdziła, że nigdy nie była zakochana. Spotykamy się czasami na kawę, czy na ściankę.
Dzisiaj paletki, ciekawe, czy będzie Chinka-X. W sumie, to nie wiem, czy mi na tym zależy, bo po co kopać się z koniem. Ostatnio miałem trochę stresu z załatwianiem różnych rzeczy, ale myślałem sobie, że nie ma co się za bardzo przejmować, co będzie, to będzie. Przeważnie wtedy się jakoś układa. A nawet jak się nie układa, to i tak się tym za bardzo nie przejmuję. To znaczy, nie tak bardzo jak kiedyś.

Staram się utrzymywać kontakt z wewnętrznym dzieckiem i walczyć z tym, że trudno mi czasami proste rzeczy robić, jak powyrzucać trochę starego graciarstwa z mieszkania, takiego, którego nie mogę normalnie do śmietników, ale muszę na wywóz śmieci. Czy takie tam. Ale przez ostatnie dni nawet było mi lepiej. Robiłem parę rzeczy, zamiast tylko oglądać po raz któryś głupie seriale, czy jakieś programy.
Czasami oglądam programy, źle się przy tym czując, wiedząc, że to forma ucieczki przed tym, żeby coś czuć. Nawet nie wiem, co, może pustkę, może lęk z przeszłości, coś, co czasami pojawia się. A lęk, to czasami tylko dziwne mrowienie na skórze, trudniej się oddycha, trudniej się skoncentrować. Ale to przechodzi. Czasami udaje mi się nie uciekać przed nim. Każdy taki moment cieszy :)

Komentarze

  1. Czytając zastanawiam się co ona ma takiego w sobie... czego nie ma inna kobieta.
    To nawet śmieszne, że jedna z nas przyciąga wielu facetów, a są inne, które tego przyciągania nie mają...

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że Azjatki, podobnie jak Polki, przynajmniej na zewnątrz, są bardziej kobiece i rodzinne niż Niemki, które często wydają się być naburmuszone ;) bardziej w stylu "spadaj", niż "pomóż mi" ;)
    A suma summarum, to pewnie instynkty, pomieszane z przeżyciami. Jak dziewczyna ładna, czy kobieca, to jest dobrym kandydatem do rodzenia dzieci i opieki nad nimi, czyli przekazywaniem genów. Jak się ma pomieszane przyzwyczajenia z przeszłości i lubi to, co się przeżyło, na przykład ostrą matkę, to często lubi się też taki rodzaj kobiet ;) Czyli, geny plus rzeczy wyuczone. Wiadomo, jak to jest poskładane u każdego w głowie, tego dokładnie nie wiadomo ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz racje, nami czy chcemy czy nie żądzą instynkty... Dlatego wybieramy ludzi "z dobrymi" genami, idealnymi dla nas, podświadomie...
    Ja aż się boję czasem pytać, co jest w głowach ludzi, bo strach trochę!
    Ale ciekawe z czego to wynika, że jedne kobiety przyciagają większą liczbę mężczyzn od drugich i nie jest to uroda, to wiem :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że geny nie muszą być idealne, ale w miarę dobre ;) to jedna część imprezy, druga, to emocje, te wyuczone, bo w sumie, to albo coś bierze się z genów, jak lęk przed wężami, albo jest wyuczone. Oczywiście, pewne rzeczy nie są wyuczone świadomie, czy są mieszanką tego wszystkiego. Rozsądek gryzie się z instynktami, te gryzą się z wyuczonymi emocjami. Kobieta, którą bito w domu, ma ochotę na "ostry seks", po którym się dziwnie czuje, albo znajduje sobie faceta, który ją "kocha", bo ją bije.
    Myślę, że większość ludzi nawet nie wie, co w ich głowach siedzi, jak i nie wie, jak jest zbudowany silnik samochodu, choć nim jeździ ;)
    Myślę, że uroda sporą rolę odgrywa, bo gdy ktoś jest okropacznie brzydki, to też ma problemy ze znalezieniem partnera/partnerki. Uroda, to też dobór naturalny. Z drugiej strony wiadomo, gdy dziewczyny jest za ładna, to ludzie się często boją, bo jest za ładna ;) i ktoś seksy nie musi być miss piękności, które zaczynają wyglądać jak barbie ;)
    Niezależnie od tego, że różne kultury mają różne normy "piękności", jak wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z genami jest tak, że muszą być jaknajbardziej różne od siebie .. czyli blondynka - szatyn itp. Z czysto biologicznego pkt widzenia :)
    Nie nie nie... z tym się nie zgodzę do końca, no bo bycie z facetem który bije, to czysta głupota.
    Ale faktem jest że dzieci z rodzin alkoholików miewają często same problemy z alkoholem.
    Uczymy się wielu rzeczy od rodziców i wiele z domu wynosimy... ale nie wszystko :D

    Mózg jest taką ogromną i niepoznaną "maszyną" że silnik przy nim odpada... to jest w nim najpiękniejsze.
    Faceci też często boją się "mocnego charakteru" ... to jest gorszy odpychacz niż uroda!

    Ale jak to mówią, o gustach się nie dyskutuje, bo każdemu podoba się co innego.
    Dla jednego brzydka, dla drugiego może się okazać piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mezczyzni wspolczesni maja klopot, dlatego ze kobiety sie usamodzielnily i przestaly byc od nich tak bardzo zalezne, jak kiedys. Ponadto, ze wzgledu na rozpadajace sie zwiazki, coraz czesciej mezczyzni sa wychowywani wylacznie przez matki, ktore sa nadopiekuncze i przyuczaja nieswiadomie synow do modelu kobiety-opiekunki. Potem tacy mezczyzni szukaja takiej zony, ktora bedzie im matkowac. A jesli ona nie chce tego robic, to nie jest interesujaca. W innych przypadkach zdarza sie, ze mezczyzna wprawdzie poszukuje kobiety-partnerki, ale sam nie jest w stanie dorownac jej mozliwosciom (badz uwaza, ze nie jest w stanie). Jest niechetny do angazowania sie w zwiazek, w ktorym bedzie zmuszony do ustawicznego spelniania wysokich oczekiwan. Woli kobiete, ktora nie bedzie go przytlaczac. Ja to rozumiem. Ludzie powinni sie laczyc w pary w taki sposob, aby kazde czulo sie soba, a nie meczylo sie, zeby zasluzyc na akceptacje tej drugiej osoby.
    Ladna, inteligentna, wiedzaca czego chce i niezalezna materialnie kobieta to jest duze wyzwanie. Dlatego moze te cechy uwazane sa za odstraszajace, choc przeciez wydaje mi sie, ze z biologicznego punktu widzenia powinny to byc wyrozniki zwiekszajace atrakcyjnosc....

    OdpowiedzUsuń
  7. Często ostatnio słyszę, że kobiety narzekają, że inteligencja odstrasza, albo niezależność odstrasza. Czasami mam wrażenie, że pewnie obu stronom brakuje umiejętności pójścia na kompromis, niezależnie od tego, że może się w swoich rolach "kobieta", "mężczyzna" gubią, zapominając, że w dużej mierze kierowani są jednak instynktami, a nie logiką ;)
    Bo chęć posiadania partnera seksualnego, to jak by nie było instynkt ;) Miło mogło by też być z osobą tej samej płci, ale to nie wystarcza, gdy jest się heteroseksualnym.
    Dużo ludzi zapomina w takich rozważaniach, że istniały i istnieją społeczeństwa matriarchalne, gdzie kobiety też były i są niezależne.
    Jak widać po Twojej odpowiedzi, to mężczyźni mają problem, nie kobiety ;) które w pozytywny sposób są ładne, inteligentne, wiedzące czego chcą, a nie przemądrzałe ze zbyt wysokimi wymaganiami, czy oczekiwaniami, czekające na księcia z bajki ;)
    Kobiety też są wychowywane przez samotne matki, więc jak mają się nauczyć, czego można od faceta wymagać i co on ma robić, tak w praktyce? ;)
    Czyli jaka jest rola obu partnerów w związku.

    OdpowiedzUsuń
  8. Napisalam dosc jednostronnie, bo skrotowo i faktycznie wyszla z tego sugestia, ze kobiety sa te dobre, a mezczyzni ci zli. Nie to mialam na mysli. Mialam zamiar wyrazic to, ze zmiany spoleczne w ostatnim stuleciu dotyczyly bardziej roli kobiet, niz roli mezczyzn. Dlatego jestem zdania, ze mezczyzni maja trudniej, dlatego, ze znalezli sie - jako plec - w nowej, nieznanej sytuacji. Kobiety-matki jeszcze ten kryzys poglebiaja. Sadze, ze role plciowe na nowo sie definiuja. Kobiety czasami przybieraja postawe modliszek: zachlannych na zawodowy, intelektualny i finansowy sukces baby-cyborgi, ktore po 10 godzinach robienia kariery w korporacji daja jeszcze rade przebiec 8 km, skoczyc do kosmetyczki i zrobic sobie nienaganny manicure. Chyba chca udowodnic wszystkim: i kobietom i mezczyznom, ze sa rownie dobre w pracy albo w wykonywaniu wladzy, jak mezczyzni, a jednoczesnie chca byc bardzo kobiece. Co z tego wychodzi? Dosc meczaca mieszanka.
    Da sie to jednak jakos zbalansowac, jesli ma sie troche zdrowego rozsadku.

    OdpowiedzUsuń
  9. W sumie, to ciekawe, gdzie leży ta zdrowa granica, między tym, co jest w genach, co środowisko narzuca, a tym, jak najlepiej jest żyć. To może dopiero czas pokaże. Informacji DNA się nie wymaże, tak szybko się ona też chyba nie zmieni, a narzuca ona niewątpliwie pewne schematy zachowania.
    Z drugiej strony istnieją ideologie "identyczności", kobieta, mężczyzna, no i stare system, nowe systemy społeczne ;)
    Myślę, że spora część społeczeństwa jest trochę pogubiona, między tym, co im mówi ksiądz, środki masowego przekazu, co mówili rodzice, szkoła, itp i tym, co im ich DNA mówi ;)
    Wyścig szczurów istniał chyba zawsze, tyle, że mniej w nim kobiety uczestniczyły, to znaczy, w innej formie. Niektórzy faceci już dawno pracowali po 10 godzin, itp. Jak piszesz, że "nowoczesne" to kobiety robią ;) Dlatego może faceci przekręcali się statystycznie 5 lat wcześniej.
    Ta, możliwe, że kobiety chcą udowodnić, że są jak "mężczyzna+".
    Ciekawe, jak to będzie, za jakichś 200 lat :) Bo jak wiadomo, mody przychodzą i odchodzą, a zachodnia cywilizacja narzuca coraz szybsze tempo. Super samochody, super telewizory, super urlopy, a coraz mniej może czasu dla siebie, na książkę, czy cóś, przynajmniej dla niektórych.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!