Kółko chomika

Dzisiaj nawet dało się wytrzymać. Piłem kawę na zmianę z zieloną herbatą. Nawet się nie dusiłem, to znaczy, nic mnie nie dusiło.

Często staram się łączyć z wewnętrznym dzieckiem. Rano, gdy się budzę, to wracam do przeszłości. Mówię sobie "starego nie ma, jesteś bezpieczny". Wracają sceny z przeszłości, gdy budziłem się i nasłuchiwałem, czy stary jest, czy słychać jego chrapanie.
Gdy chrapanie było słychać, do dobrze, można było po cichu wstać, jak najciszej się ubierać. Nawet nie wiem, czy zęby czyściłem czy coś. Nawet nie wiem, czy się czasami nie odlewałem w ogródku, czy w piwnicy. Najważniejsze było wyjść z domu, tak, żeby go nie spotkać, albo, żeby nie musieć się meldować, że się wychodzi. W stylu "melduję posłusznie, że idę do szkoły na 8.15 i wracam od 13.30", czy coś w tym stylu. Gdy to piszę, zaczynam się tak minimalnie dusić, albo lekko mi oddech zapiera. Dlatego wracam do tych czasów, bo tak, to one i tak wracają do mnie. Duszą mnie za dnia, lub w nocy.
Nie odmeldowywanie się było niebezpieczne, bo jak szedłem do szkoły, to mi raczej nic nie zrobił, ale jego skutki. Czasami miałem niewyczyszczone buty, byłem nieuczesany, tak jak on chciał, czy cholera wie co, plama na mundurku. Wtedy słyszałem "zgłosisz się do mnie wieczorem z pasem". Albo "zgłosisz się z wyczyszczonymi butami". Wtedy można było oberwać, czyli dostać po prostu w pysk, albo po głowie.
Chociaż, zasłaniać się nie było wolno. To było uznawane jako oznaka buntu, czy nieposłuszeństwa, czy ch.. wie co jemu tam po głowie chodziło, psychopacie.

Teraz siedzę w mieszkaniu, sam, na chwilę wróciły te czasy. Z kasety muzyka nagrana z radia "die perfekte Welle", czyli, idealna fala.
W kuchni mam radio, cd, magnetofon. Ktoś by pomyślał, że to stary sprzęt, ale ma on parę praktycznych rzeczy. Włączam kasetę, a mam tylko jedną, z piosenkami, które tak czasami nagrywam, gdy mi się jakaś spodoba. Włączam radio, z fajną muzyką i gdy zaczynają gadać, to wystarczy jeden przycisk i przełączam na grający cały czas magnetofon. I dlatego, że kaseta cały czas leci, niezależnie od tego, czy radio włączone, czy nie, to po przełączeniu nie słyszę tego samego, tylko coś innego.

Myślę, że muszę jechać do tej Australii, żeby się wyrwać z tego kółka chomika, w którym chyba jestem. Czasami brakuje mi cierpliwości, często mam wiele lęków, niektóre cały czas, ale widzę też, że w niektórych rzeczach po prostu trzeba iść do przodu. Jak z chińskim. Nagle okazuje się, że coś tam potrafię przeczytać w łatwym komiksie, znaki powoli zaczynają się układać w całość. To dodaje motywacji.

Myślę, że kontakt z wewnętrznym dzieckiem jest dla mnie ważny, jak i decyzja, że po prostu muszę walczyć. Możliwe, że ta walka nigdy się nie skończy, jak walka w świecie zwierząt. Ale tak czasami po prostu jest.

Komentarze

  1. szukasz miejsca, w którym nie będziesz sobie przypominał? o ile się tak da.. to straszne być takim chomikiem w kółku i biegać bez celu. z drugiej strony, może to jest właśnie celem samym w sobie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego myślisz, że szukam miejsca, w którym nie będę sobie przypominał? Raczej wracam do przeszłości, żeby w mojej głowie coś "ponaprawiać" ;)
    Myślę, że wiele ludzi jest takimi chomikami. Wstaje, praca, kolacja, TV, seks (albo i nie) sen, wstaje... ;)
    A potem to samo, tyle, że dochodzą do tego dzieci i opieka nad nimi ;)
    Dla mnie nie jest to celem samym w sobie, choć niewątpliwie część z tego jest biologicznym celem ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A da się ponaprawiać wracając do przeszłości...?
    A może tatulek miał zapędy wojskowego...? Taki wojskowy tyranik. Mój dziadek tak robił mojej mamie i ciotce- rozkazy, meldunki, pas. Dziwię się im, że nie mają od tego w głowach poprzewracane. Ale dziadek na opiekę z ich strony (szczególnie matki) w aktualnych czasach raczej liczyć nie może.
    "to ludzie ludziom zgotowali ten los". Prawdziwy cytat i cholernie aktualny.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Część da się ponaprawiać ;)
    Mój stary nie tyle, że był tyranem, to był mało empatyczny.
    Twoja mama też się chowała na widok Twojego dziadka, bo nigdy nie wiadomo było, za co można oberwać? Myśmy siedzieli jak myszy pod miotłą, jak on był w domu, nie wychodziliśmy z pokoju. Sama jego obecność wzbudzało lęk. To trochę tak, jakby siedzieć koło wściekłego rotweilera, nigdy nie wiadomo, co mu do głowy strzeli. Czasami jest miły, a czasami...nie ;)
    Moja siostra już od paru dobrych lat w ogóle nie ma z nim kontaktu, choć i tak bardzo mało miała przez ostatnich 10 lat.
    Stary był chyba przez rok w seminarium duchownym, żeby było śmieszniej ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Seminarium? :-D Matko, jaki absurd... A siostra jak funkcjonuje w dorosłym życiu? Daje radę?
    No jak dziadziuś się "nałoił", to też zamykały się w pokoju. Mama to chyba nawet pod łóżko wchodziła lub uciekały z domu, póki dziadziuś nie położył się spać. Wiesz- mnie na świecie nie było, więc jak to dokładnie było nie wiem. Jak się kiedyś matki zapytałam jak to było, to tylko kilka rzeczy mi opowiedziała a potem uznała, że wystarczy i żebym się cieszyła że ja nie miałam dzieciństwa jak one. Cieszę się.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co znaczy, jak się "nałoił"?
    Nam nawet by do głowy nie przyszło, żeby uciekać z domu, albo się gdzieś chować. Za takie coś to można by pewnie dopiero wpieprz dostać, to znaczy, za stawianie się ;) Nam nawet nie wolno było się zasłonić, czy w ogóle.
    Moja siostra, mhmm, trudno powiedzieć, normalnie, to ona sobie nie radzi, w sumie, to jest chyba bardziej pokręcona ode mnie, tym bardziej, że raczej całe życie uciekała od przeszłości. Z nią się też na ten temat nie da pogadać, bo nie chce. Powiedziała, że ma temat zamknięty. A równocześnie ucieka w jakieś cuda niewidy.
    Też Co powiem, żebyś się cieszyła, jak Ci się przypomni, żeby się cieszyć :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nałoił- upił ;-)
    tatuś powinien siedzieć we więzieniu...

    OdpowiedzUsuń
  8. Dlatego właśnie uważam, że mój stary był nieźle popieprzony, bo on to robił na trzeźwo.
    Jak sobie coś tym wypił, co się nie za często zdarzało, to zdarzał się być w pewnym sensie jowialny, uważając się pewnie w takich momentach za super gościa ;) Chociaż nie wiem, co sobie myślał po alkoholu, my go i tak unikaliśmy jak ognia, jak się dało ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!