Emocje i głosy z Sunnybank

Jestem  na Sunnybank, w kafejce. B, u którego mieszkam, powiedział mi, że na pewno mi się tu będzie podobało. Wie, że lubię Azjatki.
Może się ostatnio za dużo chińskich filmów naoglądałem i teraz są one trochę tajemnicze dla mnie, te z migdałowymi oczami i długimi włosami.
Jest ich tu w każdym razie sporo. Próbuję czasami zamówić herbatę po chińsku, ale na tym przeważnie kończą się moje próby komunikacji w tym języku. Azjatki tutaj są przeważnie szczuplejsze i ubierają się bardziej kobieco od Australijek. Nie mówię, że nie ma wyjątków.

Tak żyję trochę z dnia na dzień. Raczej nic nie planuję. Tak jak dzisiaj, tego wyjazdu na rowerze do Sunnybank. Nie wiem, ile tu jeszcze zostanę. Nie mam pojęcia, ale we wrześniu raczej na pewno jeszcze nie wrócę. Rano piszę sobie coś w kafejce, w której mnie już znają, potem jadę gdzieś na rowerze.
Staram się walczyć z niebytem, to znaczy, z pustką. Czasami czuję smutek, ale myślę, że więcej tu piszę niż w Niemczech. Jakoś też mi może łatwiej pewne rzeczy robić, mniej może tego gorącego, dusznego uczucia, nawet, gdy pomyślę, że coś mam zrobić.
Każdy dzień, to walka, powroty do dzieciństwa. Mam różne głosy w mojej głowie, to one jakby mi mówią, co mam robić. Nie w tym sensie, że mnie zmuszają, nie, że są to jakieś obce głosy, to raczej jakiś monolog, a raczej dialog wewnętrzny. Myślę, że każdy tak ma.

Tak sobie pisałem o dziecinstwie i skojarzyło mi się, że było ono rzeczywiście nieco porąbane. Przypomniało mi się, jak wykradałem się z domu, byle jak najszybciej z niego wyjść, nie dać się staremu przyłapać, szczególnie, gdy nikogo innego nie było. Chyba sobie zdawał sprawę, że to co robi nie zyska zbytniej akceptacji społeczeństwa, bo na zewnątrz, przy ludziach, zachowywał się inaczej.

Byłem dzisiaj pobiegać i porobić trochę ćwiczeń, między innymi podciąganie się na drążku. Czasami trudno mi się trzymać tych ćwiczeń. Ale wtedy myślę sobie, że to w tym momencie tylko taka myśl, że mi się nie chce, bo tak naprawdę, to mam na to ochotę. Każdy brzuszek, który robię, to jakb krok dalej w walce z lękami. Zamiast uciekać i chować się, staram się walczyć. Nawet się już nie zastanawiam nad celem końcowym. Po prostu chcę parę rzeczy osiągnąć, a głównie, to może chodzi mi o to, żeby mną emocje tak nie miotały.

Chciałbym, parafrazując Lalkę, jak Wokulski, rozumieć co mówią przy sąsiednim stoliku ;)

Komentarze

  1. Człowiek zapracowany, nie ma czasu na rozmyślania. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To znaczy? Bo nie bardzo skapowałem ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chodziło mi o to, że powinieneś może rzucić się wir pracy, to nie będziesz miał czasu na rozmyślania. Może trapiące cię problemy będą ciut mniejsze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Aha, w sumie, to miałem wrażenie, że to chcesz powiedzieć ;)
    Czyli, uważasz, że jak się ucieka od problemów, to stają się one mniejsze? ;)
    żartuję sobie, ale to dosyć typowe, że ludzie, którzy nie mają pojęcia o niektórych problemach,
    jak PTSD, takich, czy innych rad udzielają. Jak to się mówi, "rady to często projekcja własnych doświadczeń".
    Ale dziękuję za próby wsparcia :)
    Ty rzucasz się w wir pracy jak masz problemy?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się rzucam wir pracy i jak opadną trochę emocje, to inaczej widzę problem. Rad nie daję,, raczej rozważam różne ewentualności. Może rzeczywiście poczytam o PTSD, chciałabym rozumieć twoje lęki, chociaż w maleńkim zakresie.

    OdpowiedzUsuń
  6. W jakimś zakresie na pewno rozumiesz, bo każdy ma jakieś lęki, tyle, że moje są może trochę większe od zupełnej przeciętnej. Sam sobie z nich w sumie nie zdawałem sprawy, myślałem, że jestem jaki jestem ;) Ale bicie głową w ścianę, co mi się też zdarzyło, wskazuje na to, że miałem pewne problemy ;)
    PTSD, to dużo ludzi ma po wypadkach samochodowych, czy jakichś napadach. Reagują nieadekwatnie na bodźce. Jak ktoś akurat w niemieckiej gazecie napisał, jakaś starsza kobieta, od czasu, jak się do niej włamali, nie podnosi żaluzji, nawet w ciągu dnia. To taki refleks obronny, przez który ona czuje się może przez moment lepiej, ale na dłuższą metę, to ślepa uliczka, bo uciekając przed lękami czasami daleko się nie zajdzie ;)
    Ja nawet w pracy mam lęki, tak, że wziąłem sobie trochę wolnego, by od nich odpocząć, między innymi ;)
    Miło mi przeczytać, że chcesz rozumieć moje lęki, bo to po prostu lubię, jak ktoś próbuje mnie zrozumieć, czy choćby moje lęki :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!