Brak weny, do życia. Myśli na temat próby ucieczki

Nie chciało mi się iść pobiegać, czyli biegać i ćwiczyć, ale jakoś się zwlokłem, koło ósmej nad ranem. Znalazłem fajne lekcje do Chińskiego, na temat wymowy i jakieś jeszcze dla zaawansowanych. Dlatego leżałem do tej ósmej w łóżku, oglądając je, wczoraj wieczorem też coś tam oglądałem.
Mam wrażenie, że mi ten Chiński wcale do głowy nie wchodzi. Projektuję to oczywiście na całe moje życie, mówiąc sobie "jesteś do niczego".
Ale, gdy tak spojrzeć na to z innej strony, to znam więcej języków niż przeciętny człowiek, "co oczywiście nie jest absolutnie żadnym wyznacznikiem", dodaje głos w mojej głowie.

Dzisiaj, biorąc prysznic, uświadomiłem sobie po raz któryś, że moje życie emocjonalne, to balansowanie na linie. Czasami przychodzi głęboki smutek, gdy gadałem z jakąś dziewczyną, albo jakąś widziałem i nie podszedłem, to znaczy, zawsze. Czasami przychodzi lęk, coś mnie dusi. Czasami nic nie ma sensu.
Tak lawiruję między tymi uczuciami. Wiem, że jestem tu spokojniejszy niż w mieszkaniu w Niemczech, bo tam przejmowałem się wyjazdem tutaj, zastanawiałem się jak to będzie.

Ale, staram się jakoś trzymać rytmu życia. Postanowiłem sobie, że napiszę coś, jakieś opowiadanie, coś dla siebie. Dla zasady, jak i dla zasady biegam.
To moje poletko treningowe, pisanie czegoś, bo wiem, że to trudne. O dziwo, Chiński jest łatwiejszy, jeśli chodzi o lęk.
Muszę spadać, kafejkę zamykają, choć jest dopiero 14.30. Takie tu zwyczaje.

Przynajmniej jest tu ciepło i codziennie prawie, niebieskie niebo.

Komentarze

  1. Dlaczego o 14.30 zamykają kafejki? Czy może wszystko tam o 14.30 ma jakąś przerwę...?

    OdpowiedzUsuń
  2. Niektóre zamykają o 14.30, bo czynne od 7 rano ;) czy coś. To taka mała kafejka. Niektóre zamykają o 17.30.
    W supermarketach większość sklepików zamyka o 17.30, tylko te największe, z żywnością, są czynne chyba całą dobę. Nawet w środku miasta część kafejek zamyka o 17.30, czy 18, włączając w to Starbacks, czy jak mu tam było.
    Potem są raczej bary, czy restauracje czynne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli tam panuje taki generalny luzik... Nie wracałabym stamtąd ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się jest na urlopie, to luzik ;)
    Nie wiem, jak to jest, jak tu się pracuje.
    Ogólnie, to Australijczycy się chyba tak nie przejmują wszystkim, ale też są trochę na dystans, jeszcze bardziej chyba niż Niemcy ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!