Pozorna tragedia, na trzy głosy

Od paru dni chciałem sobie kupić  doładowanie karty telefonicznej. Byłem nawet w jednym sklepie, ale sprzedawczyni stwierdziła, że nie mają, choć jestem przekonany, że kiedyś tam już kupowałem taką kartę.
Na karcie miałem już trochę zaoszczędzonych megabajtów i sporo minut na rozmowy, więc zależało mi na tym, żeby tego nie stracić. Myślałem, że mogę doładować do jutra, więc spoko "Zdążę". Dzisiaj rano sprawdzam konto telefoniczne na internecie i widzę, że mam zero wszystkiego.
Więc tragedia. W mojej głowie odzywa się głos "co za idiota z ciebie, przecież tyle czasu miałeś, żeby tą kartę kupić". Dochodzą do tego emocje w stylu smutek i bezradność, bo sobie nie daję rady, z takimi prostymi sprawami, coś mi mówi w głowie "znowu sobie nie dałeś rady, co będzie z innymi rzeczami". Dochodzi do tego uczucie samotności, brakuje mi kogoś bliskiego, dziewczyny. Więc głos mówi "wszystko jest do niczego".
Złoszczę się na siebie i pluję sobie w brodę, "jak mogłeś tak zawalić, ale z ciebie bałwan", dorzucam do tego parę niecenzuralnych wiązanek.

Próbuję zrobić parę porannych ćwiczeń i coś mi z tego wychodzi, ale jestem cały połamany, jeszcze pewnie po wczorajszym squashu.
Ale nic to, idę pobiegać. Ciężko mi się biegnie, ale bywało gorzej. Dobiegam do urządzeń w parku i tak siedzę, sapiąc, gdy znowu odzywają się głosy w głowie.
Ten pierwszy, który mówi coś w stylu "co za baran z ciebie, tak zawalić", drugi, "co się tak przejmujesz, błędy się zdarzają, jak się tak będziesz opieprzał, to lepiej Ci nie będzie. I tak musisz cały czas walczyć, lekko nie masz, więc o co chodzi?". A tu pojawia się trzeci głos, który zaczyna się zastanawiać, o co się te dwa pierwsze głosy tak kłócą. Tak, jakby to był mój największy problem, że nie doładowałem karty.
Ten trzeci głos zastanawia się też, skąd się te wszystkie emocje biorą. Ten pierwszy, to jakby mnie mój stary opieprzał, albo ja siebie sam za niego. Ten drugi, to jakbym się bronił. W każdym razie, czeski film.

Mimo, że mi się strasznie nie chciało, to zrobiłem większość moich ćwiczeń, bo widzę też, że brzuch mi znowu rośnie. Nie podciągam się już, wolę poczekać, aż mi się z łokciem poprawi. Jak nie zrobię przerwy, to pewnie nigdy się nie wygoi.Wiadomo, obiektywnie, to nie jestem gruby, chyba daleko mi do tego, widząc po reakcjach ludzi, gdy chcą mnie czymś słodkim poczęstować, a którym, trochę na odczepne mówię, że nie jem słodkiego, bo jestem na diecie.
A przez to, że nie przedłużyłem karty, straciłem może 30 zł, co też przeżyję. Ale coś mi mówi, że mam tu i tam za dużo tłuszczu, że nie mam six-packu, a tylko kawałek.
Przyglądam się temu wszystkiemu, starając się nauczyć na przyszłość, zapamiętać lepiej moje reakcje, które wyskakują, jak Kacper z pudełka.
Pamiętam, jaki głęboki smutek czułem czasami, parę lat temu, widząc jakąś dziewczynę, albo za jakąś tęskniąc. Wiem, jak mnie to też bolało, łamiąc mnie w pół. Odczuwałem to jak fizyczny ból.
Pamiętam też, jak to było na początku, gdy wracałem do dzieciństwa. Zdarzało się nie raz, że się przez to pochorowałem, dostając czegoś w rodzaju gorączki, albo jakichś dziwnych bóli w okolicach przepony. Nie było to serce, to mnie czasami boli, ale bardzo rzadko, dlatego wiem, że to co innego.

Dlatego teraz jest lepiej, uważam, ale w ramach mojej walki staram się uczyć moich emocji, znaleźć sposoby, żeby wychodzić z dołków. By nie oberwać jak obuchem w łeb, od gwałtownych ataków emocji, wracam do mojego dzieciństwa, w miarę codziennie. Już mi łatwiej tam wrócić, ale większość i tak jest jak za mgłą.

Kupiłem kartę na doładowanie, mam teraz więcej na koncie telefonu niż wcześniej i powoli wyszedłem z dołka. Mimo wszystko brakuje mi jakiejś kobiety, czy może po prostu seksu? Trudno wyczuć. Wiem, że te uczucia są zdradliwe, bo gdy już z kimś jestem, to często okazuje się, że to wcale o to nie chodziło.

Co mi raczej na pewno dobrze robi, z tego co widzę, to kontakt z moim wewnętrznym dzieckiem, no i walka, chociaż kontakt z wewnętrznym dzieckiem też jest częścią walki. Pisanie i sport też mi pomagają, jak i nauka tego głupiego chińskiego.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!