Mrówki też walczą codziennie

W miarę jak i się rany goją, poprawia mi się może nastrój. Trochę mi dokucza, że nie mogę nic robić, albo mi się nie chce, bo mógłbym jakieś pół pompki, czy coś. Wolę poczekać, aż mi się to wygoi, inaczej, to potrawa to może jeszcze dłużej.

Staram się coś ugryźć z mojej listy "to do". Ostatnio coś tam minimalnie wychodzi. Czując nacisk na klatce piersiowej, po prostu myślę, że tak już jest. Nie ma sensu czekać, aż mi to przejdzie, bo może nigdy nie przejdzie. Lepiej coś robić, nie czuć się przez pasywność taki bezradny.
Postanowiłem dzielić trudniejsze zadania na małe kawałki. Może tak jak mrówki, każda robi tylko drobną rzecz, ale na koniec to powstaje większa konstrukcja.

Zafascynowały mnie te mrówki ostatnio. Niektóre z nich trzymają zwierzęta hodowlane, to znaczy, te różne rodzaje mszyc, które nie tylko "doją", ale też przenoszą z drzewa na drzewo, czyli tam, gdzie jest lepsze jedzenie. Chowają je też przed deszczem. Inne hodują pleśń, którą się odżywiają. Porozumiewają się za pomocą feromonów, ale też dźwięków, czy dotknięć, w zależności od sytuacji i gatunku. Dużo gatunków jest po prostu niewidoma, ale świetnie sobie radzą.

Obserwując zwierzęta, które zachowują się bardzo podobnie do ludzi łatwo dojść do wniosku, że w dużej mierze jesteśmy kierowani instynktami. Tyle, że jest to niewygodna informacja, nie pasuje do obrazu świata części ludzi.

Co ciekawe, to mrówki nie mają jako tako żadnej hierarchii. Królowa produkuje wprawdzie jajka, ale co z nich wyrośnie, o tym decydują "pracownice".

Ja sobie walczę dalej, z codziennymi lękami, może też depresjami, kto to wie, co tam się dzieje w mojej głowie. Mrówki też walczą codziennie ;)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!