Szukanie miejsc od których uciekam.

Coś się jakby czasami otwiera w mojej przeszłości. Nagle pojawiają się kolory, czy przedmioty, jak pojemnik na chleb w kuchni. Dobrze, bo kiedyś uciekałem od tego, chciałem o tym zapomnieć, ale przyszłość sama wróciła.
Mimo wszystko jest to jakoś jakby za mgłą. Zastanawiam się jaka moja mama była. Bardzo kochająca, z jednej strony, ale z drugiej strony, to coś mi nie pasuje. Wiem, że straciłem zęba w podstawówce, bo miałem tymczasową plombę, potem przyszły wakacje, ja jakoś przed wakacjami nie poszedłem do dentystki, bo była chora, czy coś. Gdy tak porównuję to z innymi rodzinami, z którymi miałem kontakt, to dziwi mnie trochę, że moja mama jakby nie była tym zainteresowana. Dziwne. Ząb się przez wakacje zepsuł, bo plomba była tylko tymczasowa. Jak poszedłem z bólem do dentysty, to trzeba go było wyrwać.

Wiem, że mama lubiła chyba manipulować, choćby po to, żeby nas czasami obronić. Po latach, jak mogła by się z nim, starym, rozejść, ale powiedziała, że się przyzwyczaiła, że go już po tylu latach nie zostawi. Na koniec, to on ją przeżył o parędziesiąt lat.

Niezależnie jak to było, to pozwalała na to, żeby stary nas lał, a przynajmniej mnie, bo siostra mniej obrywała. Zaczęła pić, aż kiedyś stary ją wziął do garażu, gdzie jej sprawił niezłe lanie, z tego, co mówiła, żeby przestała pić. Wyrwał jej garść włosów przy okazji, z tego, co opowiadała. Ona na drugi dzień chyba, próbowała popełnić samobójstwo. Powiedziała mi o tym dopiero po latach.  Pamiętam tylko, jak siedziała po tym wszystkim w kuchni, na krześle. Pamiętam oczywiście jak przez mgłę. Nie wiem, ile miałem lat. Powiedziała, że w szpitalu myślała o nas.

Smutne to trochę, ale interesuje mnie raczej jako struktura na której mogę odbudować to, co było kiedyś, znaleźć te miejsca, od których uciekam.

NB (narkotyk-B) coś tam odpisała, dwoma zdaniami, czyli 10 razy mniej, niż ja do niej napisałem. Stwierdziłem, po raz któryś, że ona kryje się ze swoimi myślami, czasami tylko coś da do zrozumienia. Jak jedna kumpelka psycholog powiedziała, w stylu "goń za mną, ale i tak mnie nie złapiesz". Powoli nie chce mi się gonić, to trochę jak pogoń za miłością mojej mamy, której mi zawsze było za mało. Bo jej nie było wolno do nas do pokoju za często wchodzić. A często, to lubiła rozwiązywać krzyżówki. Paranoja.

Dzisiaj tu chłodniej, tylko ze 26C, pochmurne niebo, przyjemniej niż wczoraj. W klimatyzowanej kafejce prawie, że za zimno.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!