Wkurzające blokady w głowie.

Coś ostatnio gorsze dni, może dlatego, że się tak dużo zastanawiam, co by tu zrobić. A może to normalne lęki.
Nie zajmował bym się tak moimi lękami, gdyby mi tak w życiu nie przeszkadzały, zarówno w relacjach z ludźmi, jak i z robieniem zupełnie normalnych rzeczy.
To denerwujące, frustrujące i deprymujące, gdy czuję gorąco, zaczynam się pocić, albo gubię koncentrację gdy mam niektóre rzeczy zrobić. Dotyczy to prawie wszystkich rzeczy, wiadomo, z niektórymi jest łatwiej, z innymi trudniej. Kiedyś trudniej było mi się zebrać, żeby zrobić pranie. Niby coś tak prostego, ale najpierw miałem problemy z wrzuceniem tego do pralki, a potem z wyjęciem, żeby powiesić. Zabawne to nie jest, gdy trzeba z czymś takim, albo czymś podobnym walczyć, bo pranie samo się nie zrobi, a gospodyni domowej nie mam. To tylko taki mały przykład.

Trudno sobie też cokolwiek zaplanować, gdy nie wie się, czy da się radę wygrać z tym lękiem, tego dnia.
Oczywiście, walczę z tym wszystkim, ale na dłuższą metę jest to jednak cholernie męczące. Wiem często, że to lęk, że muszę go przezwyciężyć, ale trudno mi to przychodzi. Dzisiaj porobiłem coś, bo muszę sobie referencję napisać. Ustawiłem countdown na 15 minut. Robiłem coś przez 15 minut, niezależnie od tego, że mnie coś ściskało w żołądku. Potem zrobiło mi niedobrze, wiedziałem, że to stres. Spojrzałem na zegarek, to uczcie trwało koło 5 minut.
Ciekawe, czy da się to tak wytrenować, żeby było tego mniej. Myślę, że gdy takie coś mam w czasie sportu, to wiem, że to zmęczenie, nie lubię, ale potrafię się z tym zmierzyć. Więc pewnie da się też z tym lękiem zmierzyć.

Zastanawiam się, czy przez ćwiczenie odporności na lęk, będzie go mniej, bo będę się czuł bardziej pewny siebie? Możliwe. Jak z tymi wyskokami. Na początku robiłem 10 i padałem na nos, teraz robię 20.

Nic to, walczę dalej. Będę sprawdzał ile trwa reakcja po walce z lękiem. Nie mam ochoty tak uciekać. Dzisiaj też bym tu nie przyszedł, bo czułem się w domu zmęczony, ale pomyślałem, że wolę coś robić, niż nic nie robić i być zły na siebie. Wiem, że jak tu przyjdę, do kafejki i biblioteki, to jest mi lepiej. Raz trochę lepiej, raz mało co, ale myślę, że lepsze to, niż siedzenie w domu i objadanie się ze stresu, bo wypocząć, to i tak tam raczej nie wypocznę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!