Ignorowanie duszności

Powoli zaczynam rozumieć niektóre zdania z Chińskiego, albo choćby ich kawałki. To zawsze fascynujące, jak z jakiegoś "blabla xiaociao" człowiek nagle wychwytuje znane słówka.
Jakoś mi lepiej po tych zawodach, może dlatego, że udało mi się chociaż w jednym meczu, na którym mi zależało, lęk pokonać. Wczoraj też, zamiast do kafejki, siedziałem w domu, robiąc coś z papierami, co miałem do roboty. Wypiłem sporo herbaty, to fakt, ale coś konkretnego zrobiłem.

Wczoraj przez ponad 4 godziny na paletkach. Powoli mi trochę forma wraca. Nawet mnie wzięli do grania ci z lepszych, w tym klubie, to znaczy, nie ci najlepsi. I tak było mało ludzi, relatywnie mało. Jeszcze mnie mięśnie bolą po tym weekendzie.

Gdy mam coś zrobić, to czuję napięcie, trudniej mi się oddycha, ale w pewnym sensie ignoruję to, na ile się da.
Na zawodach starałem się w czasie gry, czy przynajmniej na początku, świadomie bardzo głęboko oddychać. To chyba też pomagało. Szkoda, nie pomyślałem, ale, jakbym się postarał, to mógłbym jakąś nagrodę wygrać. Muszę zmienić moje podejście, postaram się skoncentrować na wygrywaniu jakichś nagród. Jako trening anty-lękowy.

W niemieckiej gazecie czytam o wielkich dyskusjach na temat uchodźców z różnych krajów, których jakaś część topi się na przeładowanych łódkach. Czasami zastanawiam się, co kieruje ludźmi, którzy twierdzą, że należy ich wszystkich przyjąć, bo przecież jest jeszcze miejsce. To może jakiś kompleks, który Niemcom z wojny pozostał. Podoba mi się w Australii, że wiele rzeczy załatwianych jest po prostu na zdrowy rozum. Za dużo było łódek, które tu nielegalnie przyjeżdżały, to zaczęli wysyłać azylantów do innych krajów. I łódki się skończyły. Jestem za tym, żeby azylanci mieli dobre warunki, gdy są prześladowani, ale większość tych uchodźców, to migracja gospodarcza. Uciekają przed biedą, równocześnie mnożąc się w niesamowity sposób. W Syrii na przykład w 1938 było około  2,5 miliona ludności. W 1970 już 6,3 miliona, a w roku 2010, 21 milionów. Czyli jest ich prawie 10 razy więcej niż w 1938. I oczywiście Europa jest winna, że im się nie za bardzo wiedzie, jak jest ich coraz więcej, a stopień edukacji i technologii mało co wzrasta.

W każdym razie, jak walczę dalej z moimi lękami. Idę niedługo popisać coś do kafejki.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!