Noga lepiej, mały Gekon nie przeżył

Gekon zdechł, znalazłem go w pajęczynie, a może kogoś z jego rodzeństwa. Bardziej mi się smutno zrobiło, niż gdy widzę zdjęcia głodujących dzieci w Afryce, którymi nas tutaj czasami w reklamach jakiejś organizacji atakują.

Tu się chłodniej zrobiło. Ja walczę z moją listą "to do", coś tam staram się codziennie ugryźć, mimo, że codziennie coś do niej dochodzi, wiadomo, życie.
Za to byłem u lekarza z nogą. Przyjęli mnie bez kolejki, jak powiedziałem, że robi się stan zapalny. Najpierw mnie pielęgniarka obejrzała, czy muszę od razu do lekarza, a potem mnie po 5 minutach lekarka przyjęła. To było takie małe centrum z większą ilością lekarzy.
Za wizytę nic nie musiałem płacić, bo poszedłem do takiego, którego moje ubezpieczenie pokrywa.
Dostałem maść, to znaczy, musiałem kupić na receptę. Maść kosztowała ze 3 kawy, bo lubię liczyć w kawach.
Moja noga lubi tą maść. Rana już na drugi dzień była dużo lepsza. To może też przez to, że ją porządnie wyczyściłem, jeszcze raz, ale też głównie, to przez to,
że ta maść zawiera antybiotyk.

Piszę dalej coś w rodzaju książki, moje życie i analiza. Niezależnie od tego opis paru eksperymentów dotyczących emocji i uczenia się.
Stwierdziłem, że napiszę, bo wreszcie muszę. Zastanawiam się cały czas o czym chcę pisać, ale, póki co, to po prostu piszę.
Myślę, że fajnie się pisze, jak człowiek się nie musi przejmować, czy komuś się to będzie podobać, bo piszę to głównie w celach terapeutycznych. Mnie się ma to podobać. Nie znaczy to, że łatwo i się pisze, bo tak do końca, to nie wiem, co chcę powiedzieć, myślę sobie. Może dlatego, że to temat naładowany emocjami, a może dlatego, że ogólnie, to trudno mi się za pewne rzeczy zabrać, albo je skończyć. Trochę to frustrujące.

Gdy wracam wieczorem do domu, z kafejki koło biblioteki, najpierw wzdłuż głównej ulicy, do samochodu, to przypominam sobie jak wracałem kiedyś do domu rodzinnego. Myślę, że poprzez wracanie do przeszłości, do mojego wewnętrznego dziecka, nie czuję się tak cholernie samotny.
Lubię sobie siedzieć w tej kafejce, zawsze są tam młode, czy ładne dziewczyny, skośnookie.

NB (narkotyk-B) się nie odzywa, może to i lepiej.
Zrezygnowałem z prenumeraty ulubionego magazynu w Niemczech, bo jeszcze nie wiem, ile tu jeszcze posiedzę.

Muszę po prostu walczyć. Wiem, że rano jest mi trudno, potem jakoś lepiej. Jutro idę chyba znowu na siłownię, bo noga powoli lepiej, choć jeszcze nie całkiem ok.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!