Raz tak, raz inaczej

Jakoś mi dzisiaj w miarę spokojniej, to znaczy, potrafiłem się na czymś konkretnym, jak na przykład jakichś tam robotach papierkowych skoncentrować. Zastanawiam się dlaczego. Wczoraj byłem na paletkach, grać, tak sobie grałem, ale w soboty idziemy całą bandą na kolację. Poszliśmy do restauracji hinduskiej.
Lubię takie restauracje, poza tym ludzie byli fajni i każdy się z każdym czymś tam dzielił. Naprzeciwko mnie siedziała YY, czyli Księżycowe Chmury, czy coś w tym rodzaju, nawet dosyć sympatycznie wyglądała. Ludzie byli z Chin, Malezji, Singapuru, Brunei i innych.

Postanowiłem sobie, że dziabnę codziennie coś z mojej listy, choćby 10 minut, bo na tyle, to zawsze jest czas, więc trudno szukać wymówek.

W wiaderku w schowku w kuchni znalazłem malutkiego wyschniętego gekona, pewnie nie umiał wyleźć biedak. że nie za często ktoś tego wiaderka używa, to nie wiadomo ile tygodni już tam był. Przypadkowo postawiłem plecak w kuchni, a jak go podnosiłem, to był pod nim inny gekon, tyle, że już większy. Zastanawiam się, czy to ten sam, którego kiedyś tam uratowałem, czy podrósł, bo też był jeszcze mały. Kto wie, a może jakiś inny.

Zastanawiam się, kiedy lęki znowu wrócą, te poważniejsze. W każdym razie wypiłem dzisiaj sporo kawy i herbaty, to też je czasami przegania. Może to chili, a może wspomnienie tej księżycowo-chmurznej dziewczyny?
Teraz mi przyszło do głowy, że zapomniałem myśleć o wewnętrznym dziecku, jak byłem na paletkach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!