Gdy czuję niepokój

Siedzę sobie w kafejce, piję kawę z mlekiem "flat white". Lało dzisiaj, prawie, że jak w Europie, choć może jednak bardziej tropikalnie.

Brakuje mi pary ciepłych piersi, do przytulenia się, myślę sobie rano. żyję trochę jak dzikus, w wynajętym pokoju. Fakt, korzystam z całego mieszkania i garażu, ale jak miałbym tam dziewczynę przyprowadzić? Wiem, zawsze szukam sobie przeszkód. "Poza tym, to i tak tu nie zostajesz", dodaje coś w mojej głowie. To samo było powodem, że w Niemczech nie miałem dziewczyny. "Bo i tak wyjeżdżam", mówiłem sobie.
Każda wymówka jest dobra, żeby nie musieć się nad tym wszystkim zastanawiać. Od lat jestem sam, z krótkimi przerwami.

Dowlokłem się na kort, znaczy się, samochodem. Chciałem poćwiczyć z godzinę, posiedziałem prawie, że dwie, bo się rozkręciłem. To też forma ucieczki.
Myślę, że przytulenie się do kogoś mogło by mi dodać trochę energii. "Albo i nie", coś od razu dodaje w mojej głowie. Bywało tak i tak. Ale bywało też po prostu fajnie. Ciekawe, jak by to było, być bliżej NB (narkotyk-B).

Jestem trochę za tłusty, jem za dużo orzeszków i czekolady, choć takiej 90%. Ludzie uważają, że jestem szczupły. Może i jestem, ale też za tłusty.

Dlaczego jestem sam?

Chcę się przestawić na modus walki. To znaczy, nauczyć się walczyć, a nie uciekać. Zacząć liczyć punkty, za każdym razem gdy gram i spotykać to moje uczucie duszenia się. Duszenie się, niepokój, to jak afty, część mojego życia. Nie chcę, żeby kierowały mną one, tak bez sensu.
Nie uciekać przed uczuciem gorąca, czy zmęczeniem. Dlatego piję kawę i staram się słuchać logiki, choć czasami to trudne. W nocy budzę się czasami zlany potem. To znaczy, prawie, że codziennie się ze mnie leje. Coś mi się takiego śni? Nie wiem.
Muszę myśleć więcej o wewnętrznym dziecku, szukać w przeszłości źródeł lęków, ale też walczyć w teraźniejszości. Takie życie.
"Dlaczego, przecież to niesprawiedliwe", myślałem sobie, gdy mi wlepiano mandat, w dzień urodzin. Nie potrafiłem się bronić. Czasami potrafię, czasami nie. Czasami budzi się to wewnętrzne dziecko, bezradne, smutne, nie rozumiejące niesprawiedliwości. Od dzieciństwa nie rozumiejące, dlaczego mnie w domu tępią, biją, nie wolno mi nigdzie wychodzić, a inne dzieci mają w miarą normalnie.
Ale tak po prostu bywa, mówi mi logika. Więc muszę nauczyć się uspakajać to moje wewnętrzne dziecko, by nie przejmowało władzy nad moimi emocjami.
To i tak tylko różne schematy w moje głowie, wiem o tym. Czasami świadomość tego pomaga, ale często nie. Gdy czuję niepokój, to raczej powolne oddychanie pomaga.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!