Taki sobie dzień.

NB (narkotyk-B) ciągle się nie zgłasza, to już chyba czwarty dzień. Ciekawe dlaczego?

Coś mam jakiś smutnawy dzień. Poszedłem poćwiczyć na kort, ale wiele nie pobiegałem, bo ostro czuję mięśnie, a nie mam ochoty na uraz. Coś tam jednak porobiłem. Muszą znowu załatwiać z tym mieszkaniem, gdzie był remont. Tym razem mokra ściana. Odzywają się we mnie lęki, coś mnie zaczyna dusić na myśl o tym, żeby napisać maila, czy zadzwonić. Wiem, że to zrobię. Tyle już wiem, ale i tak jest to męczące.

Mrówki się wyniosły. Pozatykałem trochę dziur, poczytałem czym można mrówki spłoszyć i poszły sobie, przynajmniej większość z nich.

Na siłowni jedna na recepcji miło się uśmiecha. Tyle, że na recepcjach większość miło się uśmiecha i na tym się kończy. Pozdrawia mnie nawet po imieniu, bo często tam rano bywam, a oni chyba widzą na komputerze, jak kto ma na imię, jak sprawdzają człowiekowi kartę.
Wie jak ma na imię, bo jak wchodzę, to już mnie po imieniu pozdrawia, zanim podam jej kartę.
I co z tego? Pogadać i tak niespecjalnie pogadamy, choć ja jestem chętny i coś tam zagaduję. W specjalną rozmowę nie wchodzimy.

Dopiję tą kawę i może pójdę sobie kupić ziemniaków, bo zawierają one potas. Podobno dobre na mózg.

Niedługo będę może mógł już iść pograć, bo hala klubowa będzie znowu czynna, ale mi się nie chce, bo palec jeszcze bolący.
Ludzie chodzą do innych hal, ale ja oszczędzam ten palec.
Musiał bym się wybrać znowu na surf.

Muszę napisać tego maila.
Denerwuje mnie, że jestem sam i tyle myślę o NB. Mam wrażenie, że przeklinanie na Nią, gdy chcę zacząć z Nią wewnętrzny monolog, chyba pomaga.

Możliwe, że jestem zmęczony przez tą wczorajszą kawę, o 6 wieczorem. W nocy budziłem się chyba parę razy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!