Narkotyk to miłość, czy odwrotnie.

Dzisiaj dzień zaczął się jak zwykle, trudno mi się było za coś zabrać. Ale potem jakoś poszło. Zmieniłem trochę plan dnia, przekładając pisanie książki do przodu, to znaczy kawałka. Mój plan dnia składa się z wielu zadań, które staram się jakoś zrobić.
Robię mniej więcej to samo, łatwiej mi chyba pracować w jakiejś rutynie, pracować, czy robić coś, nie wiem, czy bym to nazwał pracą.

Po tych wiadomościach od NB (narkotyk-B) chodzi mi ona częściej po głowie. Ale stosuję mój sposób. Kiedyś, to prowadziłem wewnętrzne dialogi z Nią, czy mówiłem do Niej. Doszedłem do wniosku, że to oszałamia mój mózg, wmawiając mu, że z nią rozmawiam. Mój mózg ma czasami problemy z odróżnianiem rzeczywistości od fikcji.
W każdym razie, za każdym razem, gdy zaczyna działać jakiś schemat rozmowy z Nią, mówię sobie, czy do Niej - spier...aj.
To działa chyba dosyć dobrze, bo wybija Emocje z ich rytmu. Trudno zacząć marzyć sobie o kimś, rozmawiać z nim, niekoniecznie nawet ckliwie, ale jakoś miło, gdy jakiś głos nagle się odzywa i mówi - spier..aj.
W każdym razie, im mniej kontaktów z NB, tym lepiej. Nie bez powodu nazwałem ją NB - narkotyk B. Miło jest o niej pomarzyć, ale potem człowiek wpada do głębokiego dołu.

Wczoraj nawet słyszałem jakąś piosenkę, w której jakaś Ona śpiewała, że facet jest dla niej narkotykiem, czy cóś.
Chciałem to znaleźć na YT, ale jak się tam wrzucie tytuł piosenki "You are my drug", to wyskakuje ich taka masa, że trudno coś znaleźć.
Bardzo odkrywcze "Your love is my drug".
https://www.youtube.com/watch?v=QR_qa3Ohwls

W każdym razie, to trzymam się sportu i mojego programu dnia.
Obserwując moje blokady uczę się ich języka, tego, jak na nie reaguję. Staram się nauczyć dróg ich obejścia, czy zniwelowania.

Codziennie rozmawiam z wewnętrznym dzieckiem, choć nie jest to już jedno takie dziecko. To w sumie parę osób, w różnym wieku.

Komentarze

  1. Chyba najmocniejsze dragi to zakochanie (jak to jeszcze nie wiadomo czy można miłością nazwać). Aaaale to ogranicza pole widzenia ! ;)

    Napisz jak teraz wyglądają te rozmowy z wewnętrznymi... dziećmi.

    Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano, zakochanie, masz rację, ale ogólnie, to "zakochanie" nazywane jest w piosenkach "miłością". Rzadko kto śpiewa "znam Cię już 25 lat, jakie to wspaniałe uczucie, jakbym tańczyła na czubkach drzew, pływała wśród chmur" ;)
    Jak wyglądają rozmowy z wewnętrznym mną, bo może to lepiej tak nazwać? Przeważnie na piśmie, bo piszę sobie rano.
    Tak rozmawiamy, o codziennych problemach, przeważnie z lękami, co Oni o tym sądzą, wracamy do przeszłości. Spotykamy się przeważnie w jakimś dosyć miłym miejscu z przeszłości, nie musi być na 100% realne, to miejsce :P
    Czasami gadam z nimi w innych miejscach, w realnym świecie, ale przeważnie o tym zapominam. Myślę, że łatwiej, przynajmniej na początek, trzymać się jakiejś rutyny.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!