Wolna chata i pustka w głowie, albo za dużo myśli.

"Gdy jest mi źle, coś mnie zrani, to wiem, że mam parę niewidocznych skrzydeł,na których mogę odlecieć
Wreszcie zobaczę jak moje marzenia rozkwitają"

Coś mój dzień do kitu. Zobaczymy, czy uda mi się wybrać do kafejki, potem dorabiam jako trener. Jak nie pójdę do kafejki, to nic raczej nie napiszę, nie, żebym tak dużo napisał.
Zjadłem sporo czekolady z orzechami, napiłem się kawy, drugiej, jakoś próbuję się poderwać do lotu. Widzę jak bardzo mnie z rytmu wybijają niektóre proste rzeczy.
Parę może się złożyło, muszę załatwiać z wynajmowaniem mieszkania, a poza tym, to wstałem rano o 6, żeby odwieźć współmieszkańca na lotnisko. Chata wolna, ale co z tego.

-- Wczoraj, czy przedwczoraj miałeś dobre momenty, pamiętasz -- mówię sobie.
-- Tęsknię jakoś, za kimś bliskim -- odpowiada mi jakiś głos -- za NB (narkotyk-B).
-- Ano, tak bywa -- mówię sobie -- co zrobisz.
Po raz pierwszy patrzę przez okno, po raz pierwszy może od paru godzin realizuję, że niebo jest niebieskie.
Nie idę na siłownię, bo mi się nie chce. Mógłbym, ale nie chcę ćwiczyć, bo mam trochę zakwasy, a w niedzielę te śmieszne zawody.
-- Bądź dobry dla siebie samego -- mówię sobie -- nie opieprzaj się niepotrzebnie, zły dzień, tak bywa, rób swoje, staraj się, jak się da, coś zrobić, jak nie, to nie.

Pogłaśniam muzykę. Już w domu dzisiaj nic nie zrobię. Od wczoraj czuję od czasu lekkie ćmienie głowy, pewnie znowu się trochę odwodniłem, muszę po prostu więcej pić.

-- Dobrze, że nie chcę się zabić -- przyszło mi do głowy i trochę mi się śmiać z tego chce.
Fakt, dobrze, bo tak, to bym się jeszcze bardziej dołował, uciekał do tej myśli.
-- Po co coś robić, jak i tak się zabiję -- na taką myśl odezwały by się inne głosy we mnie, a może po prostu głupio było by mi przed moim wewnętrznym dzieckiem? Nie wiem.
-- To i tak nie ma sensu -- przechodzi jak lekka mgiełka przez moją głowę.
-- Trudno, jak nie ma to nie ma, to nie znaczy, że trzeba leżeć plackiem przed tą myślę, bo ciekawej jest próbować coś robić.
-- Ch.j z tym -- myślę sobie. -- Idę zaraz do kafejki. Przedtem prysznic.

Komentarze

  1. Podstawy do zadowolenia już masz, bo wiesz, co masz robić, ale z realizacją trudniej. Znam ten stan rzeczy z przeszłości. Wyszłam z tego, choć nawet lekarz miał wątpliwości czego wcześniej mi nie powiedział..i bardzo dobrze. Wmawiał mi, że z tego da się wyjść, chociaż po wszystkim przyznał się, że miał wątpliwości. Ot życie. Najważniejsze to mieć kogoś z kim można pogadać i dobrze się bawić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lepsze jest ruszenie się do kafejki niż nic nie robienie. Wolna chata wbrew pozorom wcale nie jest czymś fajnym, zwłaszcza kiedy człowiek zostaje sam na sam ze swoimi myślami, które z czasem przeradzają się w nasze demony.
    Samobójstwo wydaje się dość kuszącą myślą chociaż po co one skoro można już umrzeć za życia?

    OdpowiedzUsuń
  3. To znaczy, z czego wyszłaś, bo nigdy się tym nie pochwaliłaś? :P
    Wiadomo, kontakty społeczne są ważne, też się lubię pośmiać, nawet bez noszenia majtek na głowie :P
    Problem jest czasami z nastawieniem do niektórych rzeczy, jednemu wystarczy życie z dnia na dzień, ja wolę coś zmieniać w moim życiu, poprawiać. Może to mój problem, mógłbym po prostu przed lękami uciekać i żyć w miarę "normalnym" życiem, bo to tego miałem ostatnio okazję.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uważam, że myśl o samobójstwie ma jedynie sens, gdy jakoś pomaga przeżyć trudną sytuację, gdy można sobie pomyśleć "jak już się rzeczywiście nie będzie dało, to się zabiję".
    Poza tym, to jest ona mało konstruktywna, moim zdaniem, po czasami staje się ona wymówką do nie robienia niczego "bo i tak się zabiję". Takie jest moje doświadczenie.
    Wiadomo, kafejka dobrze mi robi, najczęściej :D
    Z demonami mam ostatnio mniej do czynienia, od kiedy kontaktuję się więcej z wewnętrznym dzieckiem. To powoduje, że demonom zaczyna brakować miejsca, a gdy mgła się rozwiewa, ta w przeszłości, to nie są to już demony, ale po prostu bezsensowne przeżycia spowodowane przez pojeba..go rodzica :P
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z lękami wystarczy się oswoić i nie przeganiać ich. Oswojone są całkiem możliwe do przyjęcia :) Nie chwalę się publicznie dokładnymi orzeczeniami lekarskimi, ale to była poważna sprawa. Pomogła mi chyba moja radosna natura, która nie pozwoliła zamotać się w gąszczu ciemnych chmur:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ano, pewnie tak jest z Twoimi lękami, skoro Ty się z tym lepiej czujesz.
    Myślę, że z głową, to jak z resztą ciała, jednego boli noga, drugiego wątroba, różne problemy, różne metody leczenia.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!