Tu wiosna.
Dzisiaj rozmawiałem z sąsiadką mieszkającą dwa wejścia dalej. Ładna dziewczyna z Tajlandii. Myślałem, że ona może jakaś imigrantka, pracująca gdzieś w restauracji, czy coś, a ona doktorat robi, z dziennikarstwa. Sporo Azjatów tutaj doktoraty robi, to może też daje im szansę by pozostać dłużej? Nie wiem, w każdym razie mało co o niej wiem. Mieszka chyba ze swoim chłopakiem i jest oczywiście za młoda na mnie. Ja to już stary jednak jestem, stwierdzam.
Po tej krótkiej rozmowie miałem trochę namieszane w głowie, włączyły się różne małe reakcje, wywołujące niepokój. Bo wiadomo, miło było by być z kimś takim jak N, czyli ta Tajlandka, ale, pomarzyć sobie można.
Zamiast marzyć i dołować się, że sobie nie daję rady, poszedłem na siłownię. To znaczy, słońce świeciło, więc wbiłem się w buty do biegania i pobiegałem przez 20 minut, na rozgrzewkę.
Za dwa tygodnie znowu jakie zawody. Odezwała się wreszcie Japonka, Na, może z nią zagram. Ona mało co mówi po angielsku, ale jest bardzo miła, nie wspomnę już o tym, że ładna i potrafi grać.
Jak z książką? Dalej kombinuję, co tu pisać, jak, w takim tempie to skończę ją za jakichś 100 lat, jak będę miał szczęście. Wiem, że znam dużo ciekawych eksperymentów, więc może na tym się skoncentrować? Na tym, co wiem o działaniu mózgu? To znaczy, na tym, co myślę, że wiem ;)
Tu wiosna. Myślę czasami o NB (narkotyk-B), ale nie odezwałem się do niej od chyba pół roku i nie mam zamiaru. Przynajmniej dopóki nie będę miał jakiejś dziewczyny.
Gdybym się odezwał, to źle bym się czuł, wiem o tym. To jakby dać sobie dawkę jakiegoś zioła, czy upić się. Człowiek przez moment czuje się lepiej, bo dopamina działa, ale potem, to wiadomo, dół i ból głowy.
Akurat tu leci muzyka, w kafejce. "A, porque estou tan sozino, a porque no eres minha", czyli "Dziewczyna z Ipanemy". Miło jest znać parę języków. Jak wykumam z tym Chińskim, to chyba się Japońskiego pouczę, bo znam już część tych ichnych znaczków. Ta piosenka pasuje do mnie, może się wreszcie nauczyć ją grać? Zawsze chciałem.
Po tej krótkiej rozmowie miałem trochę namieszane w głowie, włączyły się różne małe reakcje, wywołujące niepokój. Bo wiadomo, miło było by być z kimś takim jak N, czyli ta Tajlandka, ale, pomarzyć sobie można.
Zamiast marzyć i dołować się, że sobie nie daję rady, poszedłem na siłownię. To znaczy, słońce świeciło, więc wbiłem się w buty do biegania i pobiegałem przez 20 minut, na rozgrzewkę.
Za dwa tygodnie znowu jakie zawody. Odezwała się wreszcie Japonka, Na, może z nią zagram. Ona mało co mówi po angielsku, ale jest bardzo miła, nie wspomnę już o tym, że ładna i potrafi grać.
Jak z książką? Dalej kombinuję, co tu pisać, jak, w takim tempie to skończę ją za jakichś 100 lat, jak będę miał szczęście. Wiem, że znam dużo ciekawych eksperymentów, więc może na tym się skoncentrować? Na tym, co wiem o działaniu mózgu? To znaczy, na tym, co myślę, że wiem ;)
Tu wiosna. Myślę czasami o NB (narkotyk-B), ale nie odezwałem się do niej od chyba pół roku i nie mam zamiaru. Przynajmniej dopóki nie będę miał jakiejś dziewczyny.
Gdybym się odezwał, to źle bym się czuł, wiem o tym. To jakby dać sobie dawkę jakiegoś zioła, czy upić się. Człowiek przez moment czuje się lepiej, bo dopamina działa, ale potem, to wiadomo, dół i ból głowy.
Akurat tu leci muzyka, w kafejce. "A, porque estou tan sozino, a porque no eres minha", czyli "Dziewczyna z Ipanemy". Miło jest znać parę języków. Jak wykumam z tym Chińskim, to chyba się Japońskiego pouczę, bo znam już część tych ichnych znaczków. Ta piosenka pasuje do mnie, może się wreszcie nauczyć ją grać? Zawsze chciałem.
Komentarze
Prześlij komentarz