Jak na moje możliwości, oczywiście.

Spać mi się chce. Nie wiem już nawet ile kaw wypiłem. Idę późno spać, śpię przy otwartych oknach z balkonu, a koło 4 nad ranem, czy której tam, może 5, budzą mnie ptaki. Niektóre rzeczywiście dzioby drą.

W każdym razie, to dalej walczę ze sprzedażą samochodu. Uczę się z tym jakoś obchodzić. żeby było weselej, to wsiadam wczoraj po porannym treningu do samochodu, odpalam go i widzę, że mi się jakaś lampka świeci. Pomyślałem, że to może dlatego, że nie dokręcałem zamknięcia wlewu benzyny, bo łatałem trochę bak.
Przejechałem kawałek. światełko się nadal świeci. Zatrzymałem się i sprawdzam. Aha, to światełko do poduszek powietrznych, czyli tego całego airbagu.
Następnego dnia miał przyjechać klient, zobaczyć ten samochód.
-- Pierwszy raz mi się zaświeciło -- powiem mu, pomyślałem -- na pewno mi uwierzy.
Nic to, w każdym razie po drodze do domu wstąpiłem do warzywniaka kupić jajka, bo mają takie, z powoli chodzących kur. Niedaleko domu, po warzywniaku, zauważyłem, bo ja jestem błyskotliwy z natury, że kupiłem owoce, zamiast tych jajek.

W domu udało mi się, za pomocą internetu i paru drucików, zresetować to światełko. Byłem z siebie bardzo dumny, aż całe popołudnie, bo potem wsiadłem do samochodu, jadąc na inny trening. światełko znowu się paliło. Miałem wrażenie, że trochę bladziej niż rano, ale to chyba dlatego, że jechałem w stronę zachodu słońca.
Na koniec doszedłem do wniosku, że to nie cuda magia, z tą lampką. Trochę oczywiście podejrzane, że akurat teraz mi się to zdarzyło, ale przypadki chodzą po ludziach.
W każdym razie, to dzisiaj udało mi się wejść na trop tego światełka. To jednak nie był przypadek, ktoś siedzenie przesunął, jak samochód sprawdzali, potem go coś tam czyścili, coś się poluzowało. Tego się doczytałem. Coś tam podociskałem i takie tam.
Działa teraz.
W każdym razie, to walczę nadal. Nie chodzi mi tu o to światełko, ale o uczenie się podejścia do takich problemów. Nie dać się ogłupić. Traktuję to coraz bardziej jako wyzwanie. Nie wiem skąd się ta zmiana podejścia bierze, ale uważam ją za pozytywną.

Dzisiaj żadnego sportu. Ciągnę na kawie. Myślę, że jeden dzień mogę sobie odpuścić, bo potem znowu będą miał jakąś kontuzję.

Słucham w kółko ten samej piosenki. "Jestem pyłkiem przestrzeni kosmicznej". Lubię głos wykonawczyni. 7 wieczorem, ciemno już, tylko 25 C, temperatura spada, choć mieszkanie jeszcze nagrzane.

Gdy się czymś za bardzo przejmuję, szczególnie jakimiś stratami finansowymi, to mówię sobie -- Im bardziej się będziesz przejmował, tym szybciej Cię szlag trafi, jakiś rak, czy coś dorwie.
Wiem, że miałem sporo stresu w swoim życiu. Od dziecka. To wpływa na organizm, więc staram się po prostu bardziej uważać na siebie. Kiedyś myślałem codziennie o śmierci, teraz mam momenty, że nawet fajnie mi się żyje, jak na moje możliwości, oczywiście.

 

Komentarze

  1. estyma, że sobie poradziłeś z tą kontrolką. U mnie mogłyby się wszystkie zapalić, a i tak bym nie zwróciła na to uwagi, a jak zaczyna coś stukać to najlepszym sposobem żeby przestało jest zrobić głośniej radio.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, z lampkami tu już robiłem parę razy ;) Z tym stukaniem, to też tak trochę robiłem, bo to przecież silnik, więc coś musi pukać :P Ale na lampki raczej zwracam uwagę. Mhmm, teraz mi przyszło do głowy, że logiki w tym może tak do końca to nie ma :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!