Wolne stoliki

Dzisiaj jest 24, ale jakoś w ogóle tych świąt nie czuję. Siedzę na balkonie, bo tu czasami nawet przyjemny wiaterek zawieje. Na horyzoncie chmury. Może coś spadnie. Ptaki świergoczą, dzieci gdzieś tam wrzeszczą. O dziwo, nikt akurat nie kosi trawy.
Temperatura, koło 28C. Miło się tu siedzi, może też dlatego, że mam nadzieję, że sąsiadkę dojrzę, śliczną dziewczynę z Tajlandii, która tu z czegoś tam doktorat robi.
Samochodu nie sprzedałem, choć znowu ktoś go oglądał rano. Dlatego niewyspany, bo dzisiaj, to bym trochę chętnie pospał.

To będzie niezły szok, gdy wyląduję w piątek w Niemczech. Ciekawe jak będę się czuł na starych śmieciach, po ponad dwóch latach nieobecności. Dodam, że wyjechałem na nie wiem ile, początkowy plan, to były 3 miesiące. Tyle, że ja często przedłużam mój pobyt, choć przeważnie nie o tyle. Za każdym razem to samo, raz, czy dwa razy przesuwam termin lotu, co za każdym razem coś tam kosztuje. Tym razem bilet mi przepadł. Do Niemiec kupiłem tylko w jedną stronę, bo chcę wypróbować jak to jest chińskimi liniami.

Chcę bardziej zwracać uwagę na moje emocje, kiedy mnie to duszenie się łapie i kiedy odpuszcza. Zawszeć to jakaś dodatkowa informacja.
Ładnej Taj nie widać, tylko jej spodnie machają nogawkami w moją stronę, bo suszy ona pranie na balkonie. Muszę powiedzieć, że widok stąd jest całkiem ładny, nie mówię tu o praniu, ale o tym, co jest trochę dalej. Ogrody, pełno drzew, w oddali wysokie wzgórze, pokryte zielenią. Wzgórze, albo góra, oficjalna nazwa to "góra".
Cykady dają i synogarlice, które ktoś pewnie kiedyś przywlókł tutaj. Nie przepadam za głosem synogarlic, może dlatego, że mi się z domem rodzinnym kojarzą.

W ramach walki z lękami zadzwoniłem do Chin, dowiedzieć się o rezerwację miejsc, bo mi internet nie pokazywał, że coś zarezerwowałem.
-- Potem zadzwonisz - powiedziało mi coś w głowie - przecież jest sobota, na pewno zamknięte.
Ten wymyk nie zadziałał, bo wiedziałem, że u nich, to raczej 24 godziny na dobę, a poza tym, to oni raczej nie obchodzą naszych świąt.
Dowiedziałem się, że mam rezerwacją, więc spoko.
Zapomniałem o oddychaniu, zawsze o tym zapominam, choć wiem, że to pomaga.

Piję drugą kawę, jestem zmęczony, ale i tak nie zasnę. Do kafejki nie idę, bo sobota, to pewnie tłumy. Tak, tylko kawy się napić, to bez sensu, a na siedzenie z komputerem, to chyba nie ma wolnych stolików.

Komentarze

  1. Zielono,ciepło... Tęsknię za tym okrutnie bo zimy nie znoszę. A najbardziej za słońcem, jest źródłem mojej energii.
    Wiesz Yellowish, czytałam i wyobrażałam sobie widoki,które opisywałeś... to takie realne, niemal w zasięgu ręki :-)
    Wszystkiego dobrego

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Luna, czasami bywa za ciepło, ale ogólnie, to da się wytrzymać. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałem na sobie długie spodnie. :P
    Zdziwiła byś się, ale nie jestem specjalnie opalony, trochę może ręce, jak wiele ludzi tutaj, szczególnie Azjatów. Tu Azjatki czasami używają parasolek od słońca, a ja dawni już nie byłem surfować, czy na plaży.
    Dziękuję Tobie też powodzenia i Wesołych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  3. to zdecydowanie polecam zabrać ze sobą jakieś długie spodnie, czapką też nie powinieneś wzgardzić. Zimno, szaro, wieje i pada witamy w strefie umiarkowanej :D Wesołych i zdrówka!

    OdpowiedzUsuń
  4. Eh, za zimnem to się już trochę stęskniłem, ale raczej za śniegiem :P Fakt, czapka, nawet jej tu parę razy zimą używałem.
    Jak w piosence "Ciemno, zimno, nieprzyjemnie, luźna plomba dzwoni w zębie. pies mnie ugryzł od sąsiada, bo pogłaskać chciałem gada..." To chyba z powtórki z rozrywki było.
    Mnie tu za to miniaturowy gekonik po łazience biega, ostatnio go widziałem na suficie :)
    Dziękuję! Również życzę Wesołych, zdrowych i elektrycznie oświetlonych choinką :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!