Jak mogłem tak żyć

Siedzę w kuchni, plecami do okien, wybiegających na balkon i domy, po drugiej stronie trawnika i jakiegoś zielska na nim. To znacz, na blok naprzeciwko, bo to jakby parę połączonych budynków z pustym miejscem pośrodku. Dobre to dla dzieci, bo mogą się tam chyba bezpiecznie bawić. Sam tam nigdy nie siedziałem.
Kiedyś bym nie był tak, plecami do okien. Teraz mi to jakoś zwisa.
Mam wrażenie, że lepiej z moimi lękami. Przyglądam się mojemu mieszkaniu i myślę sobie -- jak mogłem tak żyć?
Tyle mam jakichś pudełek, które muszę wyrzucić, opakowań po czymś, jakieś rzeczy, których chciałem się pozbyć. Stare słuchawki, stara komórka czy coś tam. Po prostu śmieci elektroniczne. Pełno różnego dziadostwa, którego już chyba nigdy w życiu nie użyję. Po tym, jak żyłem przez ostatnie 2 lata nie posiadając naprawdę wiele, patrzę na to jakoś z dystansu.
-- Jak mogłem tak żyć -- zastanawiam się.
Pamiętam, jak przez mgłę, że trudno mi się było zabrać za wiele rzeczy. Nie pamiętałem, że taki był tego efekt końcowy.

Teraz chce mi się spać, jest koło 9 wieczorem, jest szansa, że prześpię do rana, mniej więcej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!