Lęki to lęki i tyle

Coś mi się tu ostatnio nie chce pisać, a może nie mam czasu, bo biegam między pracą, sportem a zmęczeniem. Wczoraj nie byłem na paletkach, bo mi się nie chciało, byłem zmęczony i coś mnie przeziębienie łapało. To jednak spory skok chyba, dla organizmu, od temperatur koło 34C, albo więcej, do jeżdżenia na rowerze przy -2C, czasami mniej, czasami więcej.

W każdym razie, to w pracy, wśród ludzi też czuję lęki. Tak mi się skojarzyło, bo ktoś mi napisał, żebym więcej był wśród ludzi, to by mi to może pomogło.
Myślę, że w pewnym sensie łatwiej mi się obchodzić z pewnymi rzeczami. Po części pomaga może trochę poranna krótka medytacja, z drugiej strony, to nabrałem jakby dystansu do pewnych rzeczy. Poza tym, to praca nad lękami spowodowała, że znam je lepiej. Nie są one czymś przyjemnym, ale nie są też czymś tak nieznanym.
Nadal pracuję nad tym, jak się z nimi obchodzić, używając na przykład świadomego, powolnego, głębokiego oddechu. Teraz traktuję lęki jako coś, co jest, nad czym pracuję. I tyle.

Komentarze

  1. Ktoś Cię uczył medytacji, czy zacząłeś sam wspierając się książkami? Kiedyś, dawno temu zawsze trening karate rozpoczynaliśmy i kończyliśmy "medytacją", ale nie wiem na ile to była faktycznie medytacja. Za dzieciaka to było, głównie służyło wyciszeniu i oddychaniu, ale faktycznie potrafiłam się wyłączyć, czyli nie myśleć o niczym. Trochę to później praktykowałam sama ale w końcu przestałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Medytacja, jak medytacja, zwał jak zwał. Nie wiem kiedy się tego pierwszy raz zacząłem uczyć. Chodziłem na różne jogi, to też tam było. Coś tam widziałem potem na YT.
    Teraz mówi się też często o mindfulness, czy jak się to pisze. Ta lepsza grupa paletkarzy robiła to przed każdym treningiem przez chyba 10 minut. Myślę, że warto to czasami popraktykować, bo może się przydać w sytuacji stresowej. Myślę, że to jak ćwiczenie mięśni. Gdy głowa nauczy się wchodzić w spokojniejszy stan, to łatwiej go przywołać, gdy człowiek tego potrzebuje, gdy jest w stresie. To jak na karate. Człowiek ćwiczy, koncentruje się, a potem robi wiele rzeczy odruchowo. Czasami warto nie dać się ponosić emocjom, albo w jakimś stopniu nad nimi panować, jak w moim przypadku ;) Inaczej bym uciekł, z piskiem, czy wrzaskiem, nierzadko :P Są różne rodzaje medytacji. Niektóre, jak medytacja zen, są czymś w rodzaju mindfulness. Myślę, że nie chodzi o nadawanie nazwy, ale o to, co komu dobrze robi.
    Ile chodziłaś na to karate?

    OdpowiedzUsuń
  3. Łeee nie długo, jakieś dwa lata i to dawno temu. Choć nie ukrywam, że teraz mnie korci spróbować krav mage, karate to cała filozofia - styl życia, medytacja no i treningi, a km to po prostu najskuteczniejsze wyeliminowanie przeciwnika, że tak powiem bardziej praktyczne.
    W sanatorium mieliśmy taką technikę relaksacyjną chyba wg Jacobsona polegającą na świadomym napinaniu i rozluźnianiu różnych mięśni i partii ciała, od oczu aż po stopy, również miało to służyć lepszemu radzeniu sobie ze stresem czy napięciami, bo uczysz się nad tym panować. Ale o jej skuteczności nic nie powiem bo tam tego było za mało, a sama tematu nie zgłębiałam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na Krav mage to się nie znam, ale słyszałem, że podobno jest dobra i skuteczna. Myślę, że to zależy od tego, na co się ma ochotę, co komuś pasuje. Ja mam paletki, które się do samoobrony słabo nadają, dzisiaj byłem się powspinać. Obie rzeczy dobrze mi robią, gdy na nie pójdę z właściwym nastawieniem.
    To napinanie i rozluźnianie mięśni to znam, ale nie wiem jak się to nazywa ;)
    Myślę, że dużo zależy też od tego, czy człowiek ma motywację i czy czegoś potrzebuje. Mnie takie metody pozwalają zasnąć, gdy się w nocy obudzę, ale pomagają mi się ustawić rano. Ja to traktuję jako trening mózgu, jak już wspomniałem. :D

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!