Mysz

SIedzę w kafejce klubu sportowego. Z głośników muzyka hiszpańska, czy jakaś, nie to pop. Jeden z trenerów ogląda mecz na tablecie. Na kanapie dwie dziewczyny, dyskutują i dyskutują. Widzę, że jedna z nich się popłakała. Pewnie chodzi o jakąś miłość, czy coś, choć oczywiście nie wiem.

Mnie trochę ramię boli, ale to nie powód, żeby nie iść na drugą część paletek. Trochę sobie pewnie poodbijam o ścianę, trochę pobiegam, poćwiczę kroki. Jaka byłaby alternatywa, iść do domu i objadać się, oglądając coś tam na YT?
Dzisiaj udało mi się nawet wstać dosyć wcześnie, może dlatego, że wczoraj padłem na pysk. Tyle rzeczy mam do zrobienia, obserwuję jak coś zimnego zamyka się na moich mięśniach brzucha, gdy tylko o tych rzeczach pomyślę. Dlatego wolę siedzieć tutaj, popatrzeć na ładne, wysportowane dziewczyny, albo choćby ładne.
No właśnie, może uda mi się nauczyć przenosić moją umiejętność wyluzowania się w czasie porannej medytacji na takie momenty lęku, przyszło mi do głowy. Muszę nad tym popracować.

B zgłosiła się z Kanady. Mysz zobaczyła w pokoju. Zastanawiała się, czy się przenieść gdzie indziej, już wczoraj, po pierwszym dniu. Ta mysz chyba ułatwiła jej ostateczne podjęcie decyzji. W sumie, to ciekawe jak ona obierze Kanadę. Ja tam nigdy nie byłem. B tłukła się już trochę po świecie, nawet siedziała parę miesięcy na Antarktydzie. Zobaczymy, jak jej się w tym kraju klonowego liścia spodoba.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!