Słońce za oknem

Afty mnie nadal męczą, choć mniej niż wczoraj. Jem witaminę B-komplex, forte, jak już to już. Za oknem słońce, to może wpływa na to, że mam jakoś lepszy humor.
W nocy budziłem się, spocony, ale, to się zdarza. I tak śpię na grubym ręczniku, więc tylko przewracam kołdrę na drugą stronę, przekręcając ją czasami i spoko.
Wieczorem mnie mięśnie ud bolały, bo grałem sporo. Kontuzja mi przeszła, w miarę, więc znowu gram więcej, choć mięśnie się może trochę odzwyczaiły.

A może mój humor też lepszy, bo B napisała coś tam z Kanady? Cholera wie, jak to się dokładnie w mojej głowie dzieje. Myślę codziennie o NB (narkotyk-B). To też w sumie interesujące, że niektóre myśli, jak zapętlone powracają. Ale już nie tęsknią za nią chyba, przynajmniej nie tak jak kiedyś.

- Muszę się wyluzować -- mówię sobie -- bo afty to świadectwo stresu.
Odprowadziłem B na lotnisko. W sumie, gdy tak teraz o tym pomyślę, nie było mi specjalnie smutno. Z drugiej strony to nigdy nie wiem, jakie uczucia tłumię.
Znajomi jeżdżą na zawody, ale ja nie mam ochoty. Cieszę się z tego, że mam wolny weekend, to znaczy niedzielę, bo w sobotę i tak na pół dnia chodzę na paletki. To znaczy, często od 13 do 21, z dwugodzinną przerwą. Wiem, przegięte, choć ostatnio byłem tylko od 13-16.
Widzę po paletkach jak zmienia się moje nastawienie. Kiedyś bardziej się grą na punkty stresowałem, teraz to więcej zabawy. Wiadomo, ciągle się stresuję, ale staram się nad pewnymi rzeczami pracować, na przykład nad oddechem. To jak praca nad oddechem gdy mnie lęki łapią. I tyle.

Jak będzie ładna pogoda to pójdę sobie w niedzielę pobiegać do parku, porobić tam też parę ćwiczeń. Rundka w parku to ok 5km, więc jest miło.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!