Walka tu i tam.

W niedzielę obyło się jakoś bez bólu głowy. Może dlatego, że się wyspałem, a może temu, że poszedłem pobiegać już przed 13, bo zapowiadali deszcz na popołudnie. Deszcz był dopiero pod wieczór, a ja mogłem zażyć trochę słońca na balkonie.
Czułem się jakoś, tak, spokojnie, tak, jak teraz czuję niepokój. Po prostu dwa różne stany. W niedzielę po południu pogadałem nawet z B, która siedzi w Kanadzie, od zeszłej środy. Ale ten czas leci.

Myślę oczywiście czasami o NB (narkotyk-B), ale, nic z tego nie wynika.

Ciekawe, że czasami jestem taki spokojny, większość czasu chyba nie.
Wczoraj wieczorem padłem na nos, bo grałem sporo na treningu.
Kiedyś się bardziej złościłem, jak mi coś nie wychodziło, teraz robię to mniej. To może też dlatego, że widzę, jak niektóre rzeczy mi wychodzą. To często kwestia ćwiczenia.
Poza tym, to staram się pracować nad sferą mentalną, próbować ją też jakoś przenieść na moją walkę z lękami. I tyle.

Komentarze

  1. Czy B jest tak rzucano po świecie zawodowo? Jeśli tak to ma całkiem fajną pracę.

    OdpowiedzUsuń
  2. B jeździła z uniwersytetu, głównie, bo skończyła doktorat w zeszłym roku, nawet w Polsce robiła jakieś badania ;) Teraz jest na "work and travel", za uzbierane pieniądze, czyli na urlopie, ale chce tam oczywiście popracować.

    OdpowiedzUsuń
  3. Doktorat fajna sprawa. Czasami o nim nieśmiało myślę, choć wtedy wracają słowa mojego znajomego, który na doktoracie wytrzymał niecały rok. Stwierdził, że badania, publikacje, wykłady wszystko spoko, ale nie mógł odnaleźć się w stadzie bandy kujonów ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To pewnie zależy od tego, z czego się doktorat robi. Niektóre doktoraty związane są z badaniami, nawet takimi w terenie. Wiadomo, niektóre doktoraty to "tylko" wyszukiwanie cyferek, czy lanie wody :P

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Kierowani instynktami

Jesienne słońce i ciasteczka

Wesołych świąt!